Ustrzyki Dolne
czwartek, 19 lipca 2018

Bieszczady - Trwa Harcerska Akcja Letnia.

 Bieszczady - Trwa Harcerska Akcja Letnia.

Czy harcerze stacjonujący w Bieszczadach są bezpieczni? W pierwszych dniach trwania obozu przeprowadzają ćwiczenia ewakuacyjne, a straż pożarna, policja i leśnicy sprawdzają stanice pod kątem bezpieczeństwa.

Po tragedii jaka wydarzyła się w zeszłym roku w Suszku, w której zginęło dwoje harcerzy, wprowadzono nowe przepisy dotyczące wzmocnienia bezpieczeństwa na obozach harcerskich odbywających się pod namiotami. Również ostanie przykłady - jak upadek drzewa na namiot w Budach Luceńskich lub ewakuacja ponad setki osób w Juszczynie, wskazują, że powinny być one przestrzegane bezwzględnie. Porozumienie zaakceptowały: Państwowa Straż Pożarna, Lasy Państwowe, Policja i organizacje harcerskie. W związku z tym, od początku wakacji, w Bieszczadach, przeprowadzane są inspekcje oraz spotkania edukacyjne, które mają poprawić bezpieczeństwo dzieci i młodzieży przebywającej na obozach.

Przedstawiciele służb mundurowych przyznają, że trudno od razu, po wprowadzeniu nowych przepisów, wymagać od harcerzy perfekcyjnego przygotowania stanic, jednak większości z nich jest gotowa na ewentualne załamanie pogody. - Widać, że opiekunowie obozów bardzo się przejęli nowymi zarządzeniami i wzięli sobie do serca nowe wytyczne. Już podczas kwaterki bazy zostały wstępnie przygotowane do nowych przepisów - mówi st. kpt. Dariusz Dacko, z Komendy Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Ustrzykach Dolnych. - Niektóre stanice wymagają jeszcze pracy, ale harcerze stosują się do naszych wytycznych. Wycinane są drzewa, które mogą zagrażać bezpieczeństwu, przygotowywane są drogi ewakuacji dla ratowników pogotowia i GOPR oraz lądowiska dla śmigłowców LPR. Każda stanica ma też wyznaczone bezpieczne miejsce - zazwyczaj murowany budynek, w którym może schronić się młodzież. Dodatkowo sprawdzana jest łączność, a od komendantów obozów wymaga się stałego kontaktu. Co najmniej dwa razy dziennie powinni kontaktować się telefonicznie ze Stanowiskiem Kierowania PSP w Ustrzykach celem potwierdzenie łączności, stanu obozu, sprawdzenia prognozy pogody na najbliższe dni oraz uzyskania informacji o możliwych zagrożeniach. Komendanci obozów mają również w telefonach zainstalowaną aplikację RSO (Regionalny System Ostrzegania), która informuje ich o ewentualnych zagrożeniach, oczywiście tam gdzie jest zasięg telefonii komórkowej.

Problemy z zasięgiem
Obecnie na terenie powiatu bieszczadzkiego jest uruchomionych 20 stanic harcerskich. Harcerze stacjonują m.in. w Dwerniku, Czarnej, Olchowcu i Nasicznem. I to właśnie ostatnia lokalizacja wzbudza najwięcej wątpliwości, bo teren obozowy Chorągwi Gdańskiej w Nasicznem od lat znajduje się poza zasięgiem telefonii komórkowej. Dodatkowo do tej bazy prowadzi kładka wisząca zaraz nad potokiem Nasiczańskim, która kilka lat temu została zerwana podczas powodzi. Na miejscu jest co prawda telefon stacjonarny, ale trudno jest się dodzwonić (my wciąż próbujemy). Na szczęście obóz znajduje się bardzo blisko ośrodka Caritas i wsi, a mieszkańcy z harcerzami mają stały kontakt, bo współpracują od lat.
- Ta stanica działa już od kilkunastu lat i ma doświadczonego, sprawdzonego opiekuna, który dokładnie zna teren. Dodatkowo wszystkie stanice na początku każdego turnusu przeprowadzają praktyczne sprawdzenie organizacji i warunków ewakuacji (w porze dziennej), co w przyszłości zapobiega ewentualnemu powstaniu paniki – dodaje st. kpt. Dacko.

Niewielki problemy z zasięgiem ma też jedna ze stanic na terenie powiatu leskiego. Chodzi o ośrodek ZHP „Berdo” w Myczkowcach, gdzie stacjonują trzy obozy. Tam na szczęście są miejsca w którym można go „złapać”. - Uczestnicy obozu o tym wiedzą, a komendant - tak jak inni komendanci, ma nasz przenośny radiotelefon i dzięki temu może kontaktować się z naszymi siłami w momencie przyjazdu do zdarzenia - wyjaśnia st. kpt. Robert Jedynak z Komendy Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Lesku. - Więc nawet jakby brak zasięgu uniemożliwił nam kontakt telefoniczny, to radiotelefony są odpowiednio zaprogramowane pod kątem obozów harcerskich - mają swój odrębny kanał i łączność na miejscu będzie.

W „Berdo” jest jeszcze jeden problem, obóz położony jest na półwyspie i nie ma do niego dojazdu oraz wyznaczonego lądowiska dla śmigłowca. Jedyna droga lądowa podczas deszczu jest nieprzejezdna nawet samochodem terenowym, a do obozu najlepiej dostać się łodzią. - Łódź może przewieźć 12 osób, ale jakby coś się wydarzyło, to my i jednostka z OSP Polańczyk dysponujemy dodatkowymi łodziami. Na obozie znajdują się też dwa murowane obiekty i wszyscy uczestnicy obozu w tych budynkach gromadzą się w ciągu 2 - 3 minut - wyjaśnia st. kpt. Jedynak i dodaje, że sprawdzono to podczas niezapowiedzianego alarmu. - W naszej ocenie i kolegów z policji, którzy zawsze są z nami na kontrolach, wszystko wygląda bardzo dobrze.

Harcerze - jesteśmy dobrze zabezpieczeni
Sami harcerze są optymistycznie nastawieni do wakacji i mimo kapryśnej pogody nie tracą dobrego humoru i wciąż można ich spotkać na górskich szlakach. Jak zapewniają, obozy są odpowiednio przygotowane pod kątem bezpieczeństwa.

- Najważniejsze wyznacznikiem są dla nas porozumienia jakie zostały zawarte w protokole uzgodnień. Dlatego na początku wysłaliśmy informacje o tym, że przyjechaliśmy do straży pożarnej, ratowników medycznych czy policji – informuje Anna Sękowska z Hufca Szczecin, komendantka obozu harcerskiego w Olchowcu. - Również podczas wycieczek do Bieszczadzkiego Parku Narodowego staramy się zadbać o przewodnika, aby była z nami dodatkowa osoba z doświadczeniem. Dziś np. byliśmy na wędrówce i po konsultacji z przewodnikiem zmieniliśmy trasę, właśnie po to, by dopasować zasady bezpieczeństwa do panujących warunków. Dodatkowo staramy się zabezpieczyć odpowiednią ilość kadry i instruktorów - czasem mamy ich nawet więcej „z górką” i są to właśnie osoby doświadczone między innymi w wędrówkach górskich jak również jako instruktorzy.

Komendantka dodaje, że opiekunowie zawsze mają przy sobie wszystkie niezbędne dokumenty, a w telefonach aplikacje do sprawdzania pogody i bezwzględnie stosują się do wytycznych od strażaków i policji. Dodatkowo, aby uspokoić rodziców opiekunowie po powrocie z wędrówki wysyłają do nich sms z informacją, że bezpiecznie wrócili do bazy. - Oprócz tego, wstawiamy codziennie na Facebooka informacje o tym co robimy danego dnia, mają zdjęcia i wirtualną kontrolę tego co się dzieje – dodaje komendantka.

(więcej w GB nr 15)

FOT. KPPSP UATRZYKI DOLNE

 

Dwerniczek
Dwerniczek
Nasiczne
Dwernik
Olchowiec
autor: paba