Ustrzyki Dolne
czwartek, 20 lipca 2017

Liskowate. Myśliwi i mieszkańcy uratowali wilczka.

Liskowate. Myśliwi i mieszkańcy uratowali wilczka.<br/>fot. Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu
fot. Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu

Czteromiesięczny szczeniak wilka został uratowany przez mieszkańców Liskowatego i myśliwych. Chore zwierze, zostało przewiezione do Przemyśla. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.

Małego wilczka, błąkającego się wokół ciągnika rolniczego wykonującego prace polowe, zauważyli mieszkańcy Liskowatego. - Ludzie zareagowali błyskawicznie. Zadzwonili do nas z informacją, że jest mu potrzebna natychmiastowa pomoc – informuje Waldemar Pasionek, myśliwy z Koła Łowieckiego „Jarząbek” w Ustrzykach Dolnych. - Już na miejscu powyciągali mu z głowy kleszcze i do mojego przyjazdu pilnowali by nic mu się nie stało.

Myśliwy natychmiast zadzwonił do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, gdzie poinformowano go, że zajęcie się dzikim, chorym zwierzęciem należy do gminy. - Skontaktowałem się z Urzędem Gminy w Ustrzykach Dolnych. Na miejscu akurat nie było samochodu, jednak pani Sokołowska znalazła pojazd i zwierzę prawie na sygnale zostało przewiezione do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, gdzie zajął się nim doktor Radosław Fedaczyński – mówi Waldemar Pasionek.

- Młody wilczek jest odwodniony i ma dużą anemię. Cały był też usiany kleszczami, które usunęliśmy. Sprawdzamy teraz czy nie ma ukrytych wirusów i pasożytów – mówi Radosław Fedaczyński, lekarz weterynarii z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. - Martwimy się o jego los, bo mały nie boi się ludzi. Mam jednak nadzieję, że jest to spowodowane szokiem i osłabieniem.

Doktor Fedaczyński dodaje, że jest w stałym kontakcie z pracownikami Polskiej Akademii Nauk, którzy monitorują wilki na terenie Bieszczadów. - Chcemy zasięgnąć ich opinii w tej sprawie, by nie popełniać błędów - mówi lekarz.

Nadzieję na to, że zwierzę uda się przywrócić naturalnemu środowisku ma również myśliwy Waldemar Pasionek. - Praktycznie wszystkie watahy na naszym terenie są monitorowane, a zwierzęta są zaczipowane. Myślę, że bez problemu uda się ustalić, z której watahy pochodzi i oddać go z powrotem do rodziny. Inna wataha na pewno by go zagryzła, a tak jest szansa, że zwierze wróci do rodziny – dodaje myśliwy.

- Reakcja osób, które znalazły chorego wilczka była prawidłowa. Gdyby nie pomoc wszystkich, to zwierze na pewno by nie przeżyło – chwali zachowanie mieszkańców Liskowatego, myśliwych oraz gminy Ustrzyki Dolne doktor Fedaczyński.

Naszych czytelników będziemy informować o dalszych losach wilczka.

 

autor: paba