Odwodnienie i udar cieplny był przyczyną zasłabnięcia jednego z uczestników marszu na brązową Wojskową Odznakę Górską 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. Pierwszej pomocy udzielili mu inni uczestnicy marszu.
Na początku czerwca w Bieszczadach po raz kolejny odbył się marsz koordynacyjny do Wojskowej Odznaki Górskiej 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. Coroczne wydarzenie ma charakter ekstremalny.
Wszyscy chętni do zdobycia brązowej szarotki, muszą wykazać się m.in. znajomością technik wspinaczkowych, wiązania węzłów, zjazdów na linach oraz ukończyć wyczerpujący marsz kondycyjnych po Bieszczadach. W ciągu 10 godzin, do pokonania mają trasę na dystansie 30 km z dodatkowym obciążeniem o wadze 16 kilogramów. Uczestniczą w nim m.in. reprezentanci służb mundurowych i wojska.
W marszu po raz kolejny uczestniczyli też podkarpaccy policjanci. Po pokonaniu około 20 kilometrów, naczelnik rzeszowskiego Centralnego Biura Śledczego insp. Krzysztof Buchała wraz z st. sierż. Danielem Rodzeń z Posterunku Policji w Świlczy, zauważyli mężczyznę, który leżał na ziemi, a inni uczestnicy marszu wzywali pomocy.
Funkcjonariusze bez wahania przystąpili do udzielania pierwszej pomocy. Z poszkodowanym mężczyzną nie było kontaktu. Wstępna ocena wskazała, że jest odwodniony i najprawdopodobniej doznał udaru cieplnego. Policjanci zaopatrzyli mężczyznę przy pomocy dostępnych środków schładzając jego ciało wodą. Monitorowali jego stan do czasu przybycia specjalistycznej pomocy.
Na miejsce wezwano służby ratunkowe. Mężczyzna został przetransportowany Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do szpitala.
Obu tych policjantów pasjonują górskie wędrówki i bezinteresowna pomoc, której dowiedli podczas ostatniego marszu. St. sierż. Daniel Rodzeń jest też ratownikiem medycznym oraz członkiem grupy K9 Training Squad zrzeszającej osoby szkolące psy do poszukiwań ludzi.
