Ustrzyki Dolne

Leśnicy na celowniku celebrytów

Kolejny tydzień z emocjami związanymi z Lasami Państwowymi za nami. Tym razem znana celebrytka Kinga Rusin uruchomiła burzę w sprawie lasów Nadleśnictwa Bircza, czy jak napisała planowanego Turnickiego Parku Narodowego.

Leśnicy na celowniku celebrytów

Wyłaniający się z jej bardzo emocjonalnego wpisu obraz jest straszny. Ale, czy tak jest w rzeczywistości? Wg. pani Kingi lasy są grabione przez leśników, którzy nie mając żadnych racjonalnych przesłanek wycinają stare, zdrowe i nikomu nie przeszkadzające drzewa pragnąc zaspokoić swoje finansowe potrzeby. Dodatkowo na swój celownik wzięli zwierzynę leśną, która na każdym polowaniu pada tysiącami (sic!), a jej bestialskie mordowanie ma służyć tylko i wyłącznie zarobkowi bezwzględnych leśników. Z całym szacunkiem dla pani Kingi, ale takich bzdur to dawno nie czytałem. Ja to rozumiem, że znana dziennikarka została „wynajęta” przez jedną z organizacji „ekologicznych”, przywieziona na pogórze i wytłumaczono jej jak ma patrzeć na las czy łowiectwo. Ale, nawet w takiej sytuacji warto zachować choć trochę zdrowego rozsądku. Każdy, kto mieszka lub tylko przyjeżdża w Góry Słonne czy Bieszczady na pewno widzi, że lasów ciągle przybywa. Jeśli spojrzymy na mapy sprzed 20 czy 30 lat i porównamy je z dzisiejszymi, zobaczymy wyraźnie, jak dużo przybyło na nich zielonego koloru. Patrząc na statystyki, do których dostęp ma każdy (również organizacje „ekologiczne”) widać wyraźnie, że leśnicy w ciągu roku wycinają mniej niż połowa przyrostu, a co za tym idzie lasy są coraz starsze. Również skład gatunkowy się zmienia. Coraz mniej jest sztucznych tworów, takich jak lite drzewostany świerkowe, czy sosnowe. W ich miejsce pojawiają się lasy mieszane, o zróżnicowanej strukturze wieku, które na pewno bardziej przypominają pierwotną puszczę, niż „las gospodarczy sadzony pod linijkę”. Równie dobrze jak lasy mają się zwierzęta je zamieszkujące. Liczby nie kłamią. To że jeleni, saren czy dzików jest coraz więcej widać gołym okiem. Przybywa również gatunków najcenniejszych, których los przed 10 czy 20 laty wcale nie był pewny. Dziś spotkanie niedźwiedzia, wilka czy żubra nie jest żadnym wydarzeniem w Bieszczadach. Fakt, leśnicy wycinają drzewa i organizują polowania (na terenach Ośrodków Hodowli Zwierzyny), ale wszystkie te działania są przemyślane, zgodne z obowiązującymi przepisami i narzuconymi Lasom Państwowym normom. A że drewno jest wszystkim potrzebne, to chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Również polowania, które przecież odbywają się w całej Polsce a nie tylko u nas jak stwierdziła pani Kinga, nie przeszkadzają we wzroście liczebności zwierzyny, a służą jedynie regulacji stanu ilościowego populacji. Dlatego Szanowna pani Kingo, bardzo proszę, kiedy następnym razem będzie pani chciała opisać jakąś sytuację i zająć w niej stanowisko, to proszę poznać argumentację każdej strony jak nakazuje dziennikarski obiektywizm. Wtedy na pewno będzie pani bliżej prawdy, a o to chyba w pani zawodzie chodzi?

zobacz także:
Mateusz Świerczyński

Mateusz Świerczyński

ukończył Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, na kierunku leśnictwo. Pracuje w Nadleśnictwie Cisna, na stanowisku specjalisty d.s. edukacji leśnej i promocji. Od kilku lat jest stałym felietonistą Gazety Bieszczadzkiej.