Ustrzyki Dolne
czwartek, 6 grudnia 2018

Bieszczady na starej fotografii. Historia pewnego niezwykłego drzewa.

Bieszczady na starej fotografii. Historia pewnego niezwykłego drzewa.

Kontynuujemy cykl prezentujący Bieszczady w archiwalnych fotografiach. Zbigniew Maj z Wetliny, przewodnik turystyczny, redaktor naczelny czasopisma „Bieszczady Odnalezione”, inspirowany starymi fotografiami, przypomina czytelnikom Gazety Bieszczadzkiej, jak to onegdaj w Bieszczadach bywało.

Gdy w Bieszczadach Wysokich lokowano pierwsze wioski, okolice pokrywała nieprzebyta karpacka puszcza bukowa. Aby uzyskać pola uprawne pierwsi osadnicy musieli siłą wydrzeć przyrodzie każdy skrawek gruntu. Z wykorzystaniem ognia, siekier i wołów mozolnie, kawałek po kawałku pozyskiwano teren pod przyszłe pola uprawne. Liche były to pola, gliniaste i kamieniste. Jedynie cienka górna warstwa gleby zwana humusem nadawała się pod uprawę. Pod nią zalegała glina zmieszana z kamieniam, które tysiące lat temu przytransportowane zostały tu przez wody pochodzące z topniejących lodowców.

Gdy pierwsi rolnicy zaczęli uprawiać swoje niewielkie początkowo kawałki gruntów, pojawiła się na ich powierzchni ogromna ilość kamieni, wydobywanych z głębszych warstw lemieszami pługów lub zębami bron. Każdorazowo, takim zabiegom agrotechnicznym, towarzyszyła akcja zbierania grubszych i drobniejszych kamieni, które następnie zrzucano na miedze. Wkrótce na granicach pomiędzy poszczególnymi pasami pozyskanych pól uprawnych, zaczęły pojawiać się charakterystyczne kopce kamienne, które w dużej ilości przetrwały do dnia dzisiejszego.

Pierwsze kopce pojawiły się oczywiście w najstarszych częściach poszczególnych wsi. W Wetlinie takowym była część wsi nazwana przez miejscową ludność Starym Siołem. Tam też najwcześniej, bo już w pierwszej połowie XVI w. pojawiły się kamienne kopce.

Na kopcach wkrótce zaczęły pojawiać się drzewa samosiejki. Najbardziej cenionymi przez miejscową ludność drzewami były jesiony i lipy. Nie tyle dla ich urody, co z przyczyn jak najbardziej praktycznych. Jesionowe drewno, z uwagi na jego twardość i elastyczność, chętnie wykorzystywano do wyrobu elementów narzędzi rolniczych oraz wozów lub sań. Toteż po pewnym czasie na wielu kamiennych kopcach rosły już sobie dorodne jesiony. (...)

Od czasów wczesnego dzieciństwa uwagę moją przykuwało pewne niezwykłe drzewo. Kilka pni rosnących obok siebie i tworzących okrąg o średnicy ok. 2,5 metra. Ponieważ mieszkaliśmy wtedy blisko tego drzewa, było ono ulubionym miejsce moich dziecięcych zabaw. Trawiasty, nasłoneczniony stok obfitujący w rosnące tam wczesną jesienią dorodne kanie (uwielbialiśmy panierowane kotleciki kaniowe), ale także wygrzewające się w słońcu bieszczadzkie gady, był na tyle dla nas kuszący, że w pogodne dni bywaliśmy tam bardzo często. Żmije nie były dla nas wystarczająco odstraszające, przyzwyczailiśmy się do nich. Pnie owego jesiona tworzyły przestrzeń zamkniętą, więc dla nas był to naturalny domek gdzie mogliśmy się bawić, bądź chronić przed deszczem. Można tam było wspinać się po zwisających nisko nad ziemią grubych konarach, a jesienią obserwować jak zlatują z góry kręcące się nasionka przypominające maleńkie śmigiełka.

Później gdy przeprowadziliśmy się do nowego domu, obok tegoż jesiona prowadziła najczęściej uczęszczana przez nas ścieżka. Tędy chadzaliśmy do sklepu, na pocztę, czy też letnią porą, na nasze ulubione kąpielisko znajdujące się w zakolu rzeczki Wetlinka.

Jesion był dla nas i dla najbliższych naszych sąsiadów ważny też jako punkt orientacyjny. Mawialiśmy „koło jesiona” i każdy wiedział o jakim drzewie jest mowa. Wchodząc na naszą górkę zatrzymywaliśmy się czasami aby odpocząć w jego cieniu. Do dzisiaj w mojej rodzinie mawia się, że coś się dzieje „obok jesiona” i wszyscy wiedzą że bynajmniej nie chodzi o gigantyczne drzewo rosnące obok dawnej siedziby nadleśnictwa, ale o „ten” jesion.

Gdy nieco podrosłem mój tata wytłumaczył mi skąd wziął się dziwaczny, wielopienny kształt tego drzewa. Zrozumiałem że niegdyś rosło w tym miejscu jedno potężne, stare drzewo, którego czas dobiegł już końca, a z żywej jeszcze obwódki, resztek jego wypróchniałego pnia, wyrosły nowe pędy, które z biegiem czasu stały się dużymi drzewami rosnącymi w specyficznym „braterskim” kręgu. Wielokrotnie próbowałem wyobrazić sobie tamten gigantyczny jesion, rosnący niegdyś na kamiennej górce wśród pól uprawnych. (...)

Pewnego razu, po opublikowaniu felietonu o „dworskim” jesionie z Wetliny, otrzymałem niezwykły prezent. Pan Edward Marszałek z RDLP w Krośnie przesłał mi kilka skanów zdjęć pochodzących z przedwojennego wydawnictwa, na których uwieczniono stare „pomnikowe” drzewa rosnące w najbliższej okolicy. Były wśród nich zdjęcia dwóch jesionów z Wetliny. Jedno zrobiono w sąsiedztwie wetlińskiego dworu, a uwieczniono na nim potężny jesion, który rośnie do dzisiaj tuż przy szosie. Gdy spojrzałem na drugie, oniemiałem z wrażenia. Długo oglądałem i analizowałem fotkę lecz od samego początku nie miałem wątpliwości co do tego, które drzewo na niej uwieczniono. To był „nasz” jesion. Ziściło się moje dziecięce marzenie. Mogłem na własne oczy zobaczyć owo niezwykłe drzewo, które widywałem jak dotąd tylko w wyobraźni. Potężny staruszek, którego żywot dobiegał już kresu, wygląda na zdjęciu imponująco. W zasadzie były to już resztki tamtego giganta, z wypróchniałym pniem i pozbawionego korony. Oprócz pnia zachowały się jedynie dwa najniższe konary. Nie ulega wątpliwości, że uwieczniono je w ostatniej chwili. Zapewne po kilku lub kilkunastu latach niewiele już z niego pozostało.

Opisujący swoje wrażenia autor zdjęcia i relacji z podróży (z przełomu lat 20./30. XX. w.) stwierdził: „Tej grubości jesiona po raz pierwszy w życiu spotkałem”.
Drzewo to zachowało się, aż do okresu międzywojennego, ponieważ rosło na granicy pól dworskich i chłopskich. Nikt z gospodarzy zatem nie odważył się go ściąć, gdyż uważano je za dworskie. Gdyby rosło na gruntach chłopskich ścięto by je już dawno temu. Nie dlatego by chłopi byli mniej wrażliwi na piękno przyrody, lecz dlatego że drewno jesionowe było dla nich zbyt cenne, by miało się zmarnować. Ile lat może sobie liczyć ten żyjący przecież mimo wszystko do dzisiaj jesion?
Jeśli uwzględnimy fakt, że rosnący do dzisiaj tuż przy szosie (dawniej tuż obok wetlińskiego dworu) pomnikowy olbrzym może sobie liczyć ok. 350 lat (na tyle szacują jego wiek znawcy tematu), tamten gigant, zapewne potężniejszy i grubszy, mógł sobie niemal sto lat temu liczyć co najmniej tyle samo. Drzewo dziś może liczyć więc ok. 450 lat (lub więcej), a więc niewiele mniej lat niż sama wioska Wetlina, która powstała najprawdopodobniej jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku. Być może jest pierwszym drzewem, jakie wyrosło na jednym z pierwszych w Wetlinie kamiennych kopców. Nie ulega wątpliwości że pola uprawne powstały co najmniej kilkanaście lat wcześniej, gdyż tyle z pewnością potrzeba było, aby powstał tej wielkości kopiec z uzbieranych na polu przez pierwszych tutejszych rolników kamieni.
Młodość jesionu przypadła więc na czasy gdy Rzeczypospolita była u szczytu swej potęgi. Drzewo było świadkiem chwały ale i powolnego jej upadku. Zaczęło swój żywot w czasach, gdy kilku lub kilkunastu pierwszych wetlinian mozolnie wyrywało karpackiej puszczy pierwsze poletka pod uprawę. Kończyło natomiast, gdy Wetlina była przeludnioną, jedną z największych w Bieszczadach Wysokich wioską. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że jesion rósł już w czasach, gdy właścicielką wsi była Barbara Herburt-Dobromilska z Felsztyna, wdowa po Piotrze Kmicie.

Czy może też „pamiętać” czasy samego Piotra Sobieńskiego-Kmity, marszałka wielkiego koronnego, wojewody krakowskiego i sandomierskiego, pierwszego właściciela terenów na których lokowano Wetlinę? Sądzę że wykluczyć tego nie można.

Tak czy inaczej uważam, że to najstarsze drzewo w okolicy, niemy świadek historii wioski niemal od samego początku jej istnienia, zasługuje na to, by je chronić. Może nie wygląda tak imponująco jak zachowany jesion, pomnik przyrody, jedyne ocalałe drzewo z dawnego parku dworskiego. Jest jednak od niego bez wątpienia starsze.

Może więc warto postarać się o to, by w Wetlinie pojawił się nowy, niezwykle interesujący pomnik przyrody?

 

Bieszczady na starej fotografii. Historia pewnego niezwykłego drzewa.
autor: ZM