Osiem filmów, cztery dni, spotkania z samym reżyserem i niesamowita atmosfera. W kinie Końkret w Zatwarnicy zakończył się festiwal filmowy.
Tak jak w Bieszczady jedzie się raz, a potem się tylko wraca, tak jest z kinem Kolskiego – po obejrzeniu jednego filmu wraca do magicznej rzeczywistości i wyjątkowej wrażliwości zamkniętej w obrazie.
Jan Jakub Kolski to jeden z najciekawszych twórców polskiego kina. Autor kilkunastu filmów pełnometrażowych i prawie za każdy z nich został nagrodzony. Kolski tworzy kino autorskie. Jest reżyserem, scenarzystą i operatorem, pisarzem. Przygląda się światu z ogromną dokładnością, ale też potrafi doskonale wplatać humor i ironię.
Festiwal w Zatwarnicy rozpoczął się projekcją „Pogrzebu kartofla” i „Pograbka”. Na każdy dzień zaplanowano po dwa filmy. „Jasminum”, „Szabla od komendanta”, „Grający z talerza”, „Wenecja” i tegoroczny film „Ułaskawienie”. Ten ostatni – bardzo osobisty opowiadający o śmierci wuja reżysera – Wacława Szewczyka ps. Odrowąż, był realizowany również na Podkarpaciu.
Organizatorzy przeglądu – Kino Końkret, Podkarpackie Film Commmision i Wojewódzki Dom Kultury zapewnili również licznej widowni działania okołofestiwalowe. Nie zabrakło wiszących z sufitu jabłek (motyw z Grającego z talerza”), olbrzymiej dyni tuż przy wejściu uprawianej metodą Miczurina („Szabla od komendanta”), herbaty jaśminowej rozlewanej przez mnicha, czy czarnych oficerek („Ułaskawienie”). Każdą projekcję zapowiadał reżyser zdradzając ciekawe historie towarzyszące każdemu filmowi, a przerwie między filmami można było spróbować zalewajki, chleba z ustrzyckiego Muzeum Młynarstwa i Wsi, bojkowskich proziaków, czy pieczonych jabłek ze śliwką, miodem i cynamonem.
Na koniec przeglądu widzowie mogli porozmawiać z reżyserem, podzielić się wrażeniami, dopytać o historie filmowe i pracę reżysera.
Końkretny Przegląd był bardzo udanym wydarzeniem. Karnety rozeszły się w pierwszym tygodniu, ale wszyscy zainteresowani mogli liczyć na dostawki i mimo „małego tłumu” panowała bardzo kameralna atmosfera. Pani Ewa - przedstawicielka sponsora festiwalu - TME - zapytała drugiego dnia zadziwiona „To wy się tu wszyscy znacie?”.
Kolski bardzo lubi Bieszczady - kręcił tu też „Serce, serduszko” i kto wie, może następna scena do nowego filmu też powstanie wśród bieszczadzkich gór…
FOT. ARCH. KINO KOŃKRET