Ustrzyki Dolne
sobota, 27 kwietnia 2019

O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej

O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej

W sobotę, w galerii „Barak” w Czarnej, odbyło się drugie już spotkanie promujące w Bieszczadach książkę Marcina Szumowskiego „Niedźwiedzica z Baligrodu”, opierającą się na opowieściach leśnika Kazimierza Nóżki. Imprezę prowadziła właścicielka galerii, Róża Franczak.

Kazimierz Nóżka, którego opowieści i filmy o zwierzętach stały się kanwą książki, odpowiadając na pytania ostrzegał, że niedźwiedzie, które na jego filmach wyglądają jak wielkie, łagodne, puchate kule, w rzeczywistości są cyt „niebezpiecznymi bestiami” i spotkań z nimi należy unikać.

- Mogłem spisać wszystkie historie, potrafiłbym to zrobić, ale nie mam na to czasu, zapracowanym leśnikiem jestem - odparł zapytany o to, czemu sam nie napisał tej książki. Ci, którzy czekali na słynne dowcipy Pana Kazimierza, nie zwiedli się - żartom nie było końca, a ich ofiarą padł, podobnie jak na publikowanych na stronie Nadleśnictwa Baligród filmach – współpracownik leśniczego Nóżki - Marcin Scelina. Przez większość spotkania, panowie przerzucali się żartami tworząc swoiste show, wzbudzające salwy śmiechu gości. Pan Marcin jest też jednym z autorów wielu zamieszczonych w książce fotografii.

„Niedźwiedzicę z Baligrodu” wydała Oficyna4eM, której współwłaściciel Michał Chlabicz wyjawił powód decyzji o wydaniu książki. - Uważam, że Bieszczady są unikatowym miejscem w Polsce, że żyją tu ludzie „pozytywnie specyficzni”, są jeszcze nie tknięte ludzką ręką dzikie miejsca oraz niezwykła przyroda i to wszystko, moim zdaniem należy promować. Młodym ludziom, którzy czas spędzają przed..., a na spacer chodzą do galerii handlowych, warto podrzucić coś, co pokaże im, że są ciekawe miejsca. Książka nie jest programem telewizyjnym, czytając ją trzeba się zatrzymać, zastanowić, pomyśleć.

O tym jak powstawała książka opowiedzieli nam jej autor , warszawski dziennikarz Marcin Szumowski.
Mira Zalewska: Niech zgadnę... Inspiracją do napisania książki były filmy i zdjęcia pana Kazimierza Nóżki?
Marcin Szumowski:
- Niezupełnie. Ja znam Kazimierza od wielu lat, od czasu, kiedy jeszcze nie był celebrytą (śmiech). Przyjeżdżałem do niego jako dziennikarz, razem robiliśmy reportaże i filmy. Przyjeżdżałem też prywatnie, z rodziną i zbierałem w pamięci jego opowieści, historie, anegdoty, które opowiadał, kiedy razem chodziliśmy po górach. Film z Agą i małymi był zapalnikiem. Pomyślałem, że jeśli ja tego nie zatrzymam, w sensie intelektualnym, nie zapiszę, nie dam tego ludziom, to szkoda będzie, jeśli zostanie to tylko między mną i Kaziem. Drugi powód napisania ksiązki był taki, że ja jestem dziennikarzem telewizyjnym i bardzo często wrzucam filmy Kazimierza do nas, na antenę, a jest ich bardzo dużo, o niedźwiedziach, rysiach, żbikach i całej przyrodzie bieszczadzkiej. Chciałem pokazać ludziom jak te filmy powstają.
M.Z.: - A jak powstają?
M.Sz.:
- To są godziny spędzane w lesie, wchodzenie na wysokie szczyty, zastawianie fotopułapek, potem ich ściąganie, chodzenie w deszczu, w grubym śniegu, to naprawdę nie jest łatwa robota. A w tym wszystkim widać wielką miłość do zwierząt i do lasu, którą też chciałem pokazać.
M.Z.: - Kiedy rozpoczął Pan pracę nad książką?
M.Sz.:
- W maju ubiegłego roku, kiedy pojawił się pomysł, kontaktowałem się z Kaziem przez Facebooka podrzucając mu ten pomysł i byłem trochę zdenerwowany jak on to przyjmie. Ludzie różnie reagują na pomysł napisania książki o sobie, bo to przecież jest książka o Kazimierzu Nóżce. Kazio jest małomówny i pisze też niewiele, pamiętam, jak wysłałem mu opis tej książki, to w odpowiedzi, na FB pojawił się taki wielki, niebieski kciuk.
M.Z.: - Długa i wyczerpująca odpowiedź...
M.Sz.
: - (śmiech) Tak! Pomyślałem wówczas, że jest ok i wkrótce tych kciuków pojawiło się więcej. Potem zaczęła się praca redakcyjna, praca nad materiałem, wymienialiśmy się uwagami i tak się wszystko szybko poukładało, że książka wyszła na wiosnę.
M.Z.: - W jakim nakładzie?
M.Sz.:
- Sześć tysięcy egzemplarzy.
M.Z.: - Sprzeda się raz dwa?
M.Sz.:
- Mam nadzieje, że tak, bo historie są bardzo ciekawe, warto je poznać podobnie jak pracę Kazia Nóżki. Wiele osób uważa, jak słyszałem, że Kazio manipuluje przy tych filmach, w takim sensie, że wabi te niedźwiedzie, pracuje nad nimi. A nie jest tak.
M.Z.: - A jest jak?
M.Sz.:
- Kazimierz to leśnik, który dużo czasu spędza w lesie, a las w nagrodę mu daje takie rzeczy, które on nagrywa.
M.Z.: - Nagrał kiedyś - wzbudzającą nie tylko życzliwe komentarze, swoją interwencję: krzyknął na wilki, które atakowały niedźwiedzicę i one zrezygnowały z ataku na nią.
M.Sz.:
- O, tak, wówczas zrezygnowały, ale mimo interwencji Kazia były jeszcze ataki wilków na niedźwiedzie. Nie będę opowiadał dalej, ale nie skończyło się na tym polowaniu.
M.Z.: - Oj, to może choć jedno zdanie jeszcze o tym.
M.Sz.:
- Oczywiście... Proszę przeczytać książkę!

Na spotkanie do Czarnej, podobnie jak na piątkowe spotkanie w Ustrzykach Dolnych przybyło bardzo wielu gości, co nie dziwi zważywszy sławę, jaką cieszy się, nie tylko w Bieszczadach pan leśniczy Kazimierz Nóżka.


FOT. MIRA ZALEWSKA / MARCIN SCELINA / MIROSŁAW TETERYCZ

 

 

O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
O baligrodzkiej niedźwiedzicy w Czarnej
autor: ZM