W czwartek 6 marca, Bieszczadzki Dom Kultury zaprosił na wernisaż pochodzącej z Leska Klaudii Kordyaczny-Rychlec - absolwentki grafiki na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Artystka uczelnię ukończyła z wyróżnieniem i jest córką, znanego małżeństwa artystów malarzy państwa Kordyacznych.
Artystkę w imieniu BDK Lesko powitała Jolanta Kordyaczny. Publiczność z uwagą wysłuchała krótkiego wykładu o warsztacie pracy plastyka, który przedstawiła sama bohaterka wieczoru. Klaudia Kordyaczny-Rychlec, pomimo, że jest niejako talentem „obarczona” genetycznie, podkreśliła, że nie wie jak potoczyłaby jej życiowa droga, gdyby nie Bieszczady. Graficzka podkreśliła, że to one są jej największą inspiracją i natchnieniem twórczym. Jak mówiła - te góry są magiczne i czarujące swym urokiem tak skutecznie, że jako rodowita Leszczanka nie mogła przejść obojętnie wobec swego zafascynowania naszym zakątkiem Polski.
W trakcie wernisażu odbył się też występ muzyczny, pieśniarza - akordeonisty Juliana Pałasiewicza, który podkreślał, że jest wielbicielem talentu Klaudii Kordyacznej. Akordeonista przed wykonaniem każdej pieśni wprowadzał publiczność w klimat wykonywanych ballad i ich powstanie. Repertuar Pałasiewicza również odnosił się do Bieszczad, ale też do pogranicza karpackiego. Uczestnicy wernisażu mieli okazje wysłuchać między innymi pieśni łemkowskiej, ballady słowackiej czy węgierskiego czardasza. Występ muzyka zakończył część oficjalną i zgromadzona publiczność racząc się poczęstunkiem podziwiała jaki i rozmawiała o prezentowanej sztuce.
- Mamy dziś w Lesku artystyczną „sztafetę pokoleń” - mówił uczestnik wernisażu Adam z Leska. - To bardzo dobrze że młodzi ludzie nie uciekają z Bieszczad i chcą tu tworzyć czy po prostu żyć, warunki nie będą za bardzo sprzyjające, ale tylko sztuka zrodzona w „bólu” przechodzi do historii.
Wystawa potrwa do 14 kwietnia.
FOT. REMIGIUSZ OGONOWSKI
