Ustrzyki Dolne
piątek, 7 czerwca 2019

Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką

Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką

Kto nie widział wiszących od kilku dni w Lesku plakatów informujących o tym, że 7 czerwca rozpoczyna się 13. edycja Bieszczadzkiego Lata z Książką, ten mógł się tego domyślić. Już od rana słychać było głosy bowiem lektorów czytających znane powieści, które dobiegały z głośników ustawionych w kilku punktach miasta. Bieszczadzkie Lato z Książką w Lesku gości już 13 lat, a w tym roku po raz pierwszy zagościło też w Ustrzykach Dolnych.

Oficjalne otworzenie Bieszczadzkiego Lata z Książką nastąpiło w Lesku, które od samego początku jest gospodarzem spotkania. O godz. 9:00, w Bieszczadzkim Domu Kultury zaczęło się spotkanie z najchętniej czytanym obecnie polskim autorem książek dla dzieci Grzegorzem Kasdepke, a następnie z autorką nagradzanych książek dla dzieci - Agnieszką Taborską.
Oficjalne otwarcie festiwalu nastąpiło jednak, jak co roku, przy Pomniku Książki w centrum Leska, o godzinie 12.45. Zanim głos zabrał burmistrz Leska, zapytaliśmy osoby przeglądające książki na stoisku Minitargów Książki Księgarni Bosz, jakie  znaczenie dla mieszkańców okolicy ma ta coroczna impreza.
- Święto książki jest bardzo potrzebne. Rok w rok uczestniczę, zarówno w bibliotece, jak i tu, na placu. Do księgarni nie każdy chodzi, a na zewnątrz to i okładka wabi i tytuł wabi. Pana profesora Bralczyka witam już na ulicy, bo to przecież Leszczanin jest - powiedziała mieszkanka Leska Danuta Rymarowicz.

Obsługująca stoisko z książkami Edyta Niemiec Szywała, liczyła na zwiększenie ilości zainteresowanych zakupem w godzinach popołudniowych. - Na razie ruch jest niewielki, bo ludzie są w pracy, ale w poprzednich latach sprzedaż była dobra, więc pewnie i dzisiaj tak będzie.

Burmistrz Adam Snarski, witając gości i mieszkańców Leska, wyraził przekonanie, że tegoroczne Bieszczadzkie Lato z Książką, choć odbywa się po raz trzynasty, nie będzie pechowe. - Impreza ta jest organizowana przy ścisłej współpracy z dyrektorem i współwłaścicielem Wydawnictwa Bosz, Bogdanem Szymanikiem. Książka jest skarbem - zapewniał burmistrz - książka jest wiedzą i mądrością, której posiadanie obok siebie i w sobie, wzbogaca każdego człowieka, nieważne, czy ma się lat pięć, piętnaście czy pięćdziesiąt.

Następnie głos zabrał właśnie dyrektor Bogdan Szymanik. - Już wiele lat temu wpadliśmy na pomysł, że powinniśmy coś zrobić, z powodu szalenie niskiego czytelnictwa w Polsce, czyli to działanie w skali makro, oraz żeby coś dać miastu, regionowi, bo choć działamy na rynku ogólnopolskim i zagranicznym, to przecież tu działamy, funkcjonujemy. Ówczesny burmistrz  podchwycił tę propozycję, potem kontynuowała to pani burmistrz Jankiewicz, z wielkim entuzjazmem to czynili i obecne władze równym entuzjazmem to czynią.
Mikrofon przejął profesor Jerzy Bralczyk, który podziękował władzom regionu i dyrektorowi Szymanikowi za zaproszenie. - Jestem uczestnikiem tego wydarzenia od bardzo dawna. Wydawnictwo, które nas zaprasza jest uznawane powszechnie za oficynę, wydającą najpiękniejsze książki w Polsce, a może i tej części Europy.

Kolejnym punktem imprezy promującej czytelnictwo były spotkania w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Lesku, z felietonistą i satyrykiem Michałem Ogórkiem - który mówił o swojej najnowszej książce „Sto lat! Jak w ostatnim stuleciu czciliśmy przywódców”, oraz prof. Jerzym Bralczykiem i Lucyną Kirwill i ich opowieścią „Pokochawszy. Miłość w języku”.

Spotkanie z Agnieszką Taborską, Grzegorzem Kasdepke, również w piątek odbyło się w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece w Ustrzykach Dolnych, gdzie autorzy odpowiadali na pytania uczniów z ustrzyckich szkół. Po południu w bibliotece gościł natomiast Michał Ogórek oraz wybitny aktor filmowy i teatralny, na stałe mieszkający w Paryżu - Wojciech Pszoniak.

Bieszczadzkie Lato z książką w sobotę
W sobotę w Lesku o godz. 15:00 w bibliotece, Katarzyna Grochola opowie o swojej pierwszej książce kryminalnej „Zranić marionetkę”- opowieści o miłości i nienawiści, o dobru i złu - czyli o życiu. O 16:30, o swojej twórczości opowie - Wojciech Pszoniak. Natomiast o godz. 18:00, w Bieszczadzkim Domu Kultury rozpocznie się koncert Daniela Gałązki z zespołem DGZZ.

W Ustrzykach Dolnych spotkania z autorami odbędą się również w miejskiej bibliotece. Pierwsze o godz 14:30 - „Pokochawszy. Miłość w języku” - opowieść Lucyny Kirwil i Jerzego Bralczyka. Natomiast o godz. 16:45 odbędzie się spotkanie z Katarzyną Grocholą.

Bieszczadów czy Bieszczad?

Profesor Jerzy Bralczyk, zapytany przez dziennikarzy o to, czy w czasach, gdy media dostarczają wszelkich potrzebnych treści, warto dzisiaj sięgać po książkę, odpowiedział - Ci, którzy czytają, chyba nie zadają sobie takiego pytania. Moje pokolenie wie o wiele więcej z lektury, niż z doświadczenia. Nie wyobrażamy sobie, żeby obok łóżka nie leżała książka, tam jest także jej miejsce. Dla mnie czytanie jest stanem przyrodzonym. Jeden z myślicieli Starożytności powiedział: jeżeli człowiek ma bibliotekę i ogród, to niczego więcej już mu do szczęścia nie potrzeba. Wiem, że w tej chwili czyta się inaczej trochę, czyta się z ekranu, czyta się z innych nośników, ale dla mnie jest przede wszystkim papierowa książka.

- Ja zajmuję się poprawnością językową - dodał profesor - i wiem, że poprawni językowo powinniśmy być zawsze, ale są takie akcje, jak Bieszczadzkie Lato z Książką, które zwracają uwagę na język i wówczas myślimy - o, tak, to ważna sprawa i to w nas pozostaj.

Korzystając z okazji wyjaśniliśmy też niewyjaśnione od lat wielu wątpliwości. Zapytaliśmy: - Czy Pan Profesor wyśle przyjaciołom pozdrowienia z Bieszczad, czy z Bieszczadów?
- No, tu jest pewien problem. Potocznie, chyba forma „z Bieszczad” jest bardziej rozpowszechniona, chociaż jeśli się zastanowić, gdyby była liczba pojedyncza „ten Bieszczad” lub „ta Bieszczada”, raczej powiedzielibyśmy „ten Bieszczad” więc poprawniej będzie - z Bieszczadów. Obie te formy funkcjonują w języku i nawet jeśli będę popularyzował formę „z Bieszczadów” to przypuszczam, ta krótsza forma wygra.

Natomiast profesor zapytany o poprawność często słyszanego zwrotu „u nas w Bieszczadzie” odpowiedział, że ta forma jest dopuszczalna jako forma żartobliwa. - Wtedy, kiedy coś jest tylko w liczbie mnogiej, a zastosujemy liczbę pojedynczą, to trochę żartujemy. Na przykład dawniej, obok spodni, funkcjonowała forma - „spodzień” i wiadomo było, że to nie jest zupełnie serio - przypomniał profesor.

FOT. MIRA ZALEWSKA / ANDRZEJ GÓRSKI

 

Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
Zaczęło się Bieszczadzkie Lato z Książką
autor: ZM