Ustrzyki Dolne
poniedziałek, 3 grudnia 2018

ZAKAPIORSKIE ZADUSZKI PRZY KAPILCZCE PAMIĘCI W CISNEJ

ZAKAPIORSKIE ZADUSZKI PRZY KAPILCZCE PAMIĘCI W CISNEJ

„UMARŁYCH WIECZNOŚĆ DOTĄD TRWA, DOKĄD PAMIĘCIĄ IM SIĘ PŁACI” - tym aforyzmem Wisławy Szymborskiej przy biciu dzwonu rozpoczęto o wczesnym jesiennym zmierzchu 10 listopada zaduszkowe spotkanie pod Kapliczką Pamięci w Cisnej.

Z antałka umieszczonego na trzymetrowej dębowej kolumnie spogląda Frasobliwy na plac (majdan) między zabudowaniami „kultowych” bieszczadzkich miejsc: „Łemkowyny”, „Siekierezady”, galerią „Czarny kot” i „Atamanią” poety Ryszarda Szocińskiego.

Na kolumnie - pięćdziesiąt tabliczek z nazwiskami tych, których już nie ma wśród nas, a których społeczność bieszczadzka tak upamiętnia, określając nie zdefiniowanym dotąd pojęciem „Zakapior”. U podnóża: znicze pamięci, małe ogniska w bukowych odziomkach, wszystko na tle oświetlonego niewielkimi zniczami ogrodzenia.

Kapliczkę ufundowali i własnymi staraniami, a także mięśniami przed dziesięcioma latami wznieśli: Zdzisław Pękalski, Andrzej Potocki, Jacek Pyś i Tadeusz Wojnarowski, a 15 sierpnia 2008 r. poświęcili ją: ks. Janusz Marszałek - proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Cisnej i ks. dr. Myron Michaliszyn, kapłan greckokatolicki.

Prowadzący zaduszkowe spotkanie mówił: „…stajemy  dziś licznie przed tą kapliczką już po raz dziesiąty, aby spłacić kolejną ratę długu pamięci, jaką winni jesteśmy ludziom, których przeznaczenie zapisane być może w gwiazdach, a być może przypadkowy podmuch niebieskiego wiatru gaszący ich świeczkę życia, przeniosły na Niebieskie Połoniny… Oni to wpisali się swoimi dokonaniami, wyczynami, twórczością, ekstrawagancją, charakterem, również słabościami żyjąc tu -  w odradzających się ze zniszczeń, a dziś w nabierających rumieńców Bieszczadach.

Nasze spotkanie przy tej kapliczce określa się często mianem „zakapiorskie zaduszki”, ale określenie „zakapior” nie ma jasnej, klarownej definicji… stąd też myśli Frasobliwego, patrzącego teraz na nas z antałka: … jak ćmy, uparcie trapią: kim jest bieszczadzki zakapior? /czy ten, co marzeń nie dogonił? czy ten, co życie miał za nic? czy ten, co los kusił, dzień po dniu trwonił, a noce spędzał na grani?/ czy ci - co potracili głowy dla wiatru na bukowym?/ Czy „Majster Bieda”, Jurek „Dwatysięce”, „Francuz”, co po francusku śpiewał?/„Tata Kopyto” - pan na Terce? i Jędrek „Połonina”, co miejsc nie zagrzewał? Anioły bieszczadzkie ich wysławiają, buki o nich szumią, wiatry im śpiewają…/ cóż w nich szczególnego? uroda, czy dusza, że aż kapliczka pamięci!? że z głów przed nimi bieszczadzkie kapelusze, choć jawnogrzesznicy - nie święci!? Pewnie to oni - w tych dymach nad wypałem, w błękicie z orlikiem krzykliwym, w złotym runie połonin, na omszałej skale… pomyślał Frasobliwy.

Ale nie do wszystkich, którym poświęcona jest kapliczka określenie „zakapior” według Frasobliwego pasuje. Pamiętamy też o tych, którzy choć tu nie bytowali, nie zostali w tej ziemi na zawsze, wpisali się w bieszczadzką księgę naszej pamięci.

Przy donośnym biciu zaduszkowego dzwonu wymieniono pięćdziesiąt nazwisk widniejących na przybitych do słupa tabliczkach. Nie sposób wymienić w tej relacji wszystkich; z bardziej znanych przywołajmy: Wojtka Belona, Przemka Chmielewskiego, Mariana Hessa, Jerzego Janickiego, Zofię Komedową-Trzcińską, Olgierda Łotoczko, Władka Nadoptę (Majster Bieda), Zdzicha Radosa, Wojciecha Siemiona, Grzegorza Sitko, Ryszarda Szocińskiego, Jędrka Wasielewskiego „Połoninę”.

Wszystkich uczczono chwilą ciszy i zadumy…

Kolejne minuty spotkania upłynęły na recytacji wierszy (Józef Bilski), wysłuchaniu ballad (Adam Glinczewski), refleksjom o przemijaniu - pięknie o nieodwołalnym odchodzeniu z ziemskiego padołu powiedział Ryszard Denisiuk „Bury” - bieszczadnik. Na wspomnieniach o nie tak dawno zmarłych: Krzysztofie Sygneckim - organizatorze koncertów w „Zagrodzie Chryszczata” w Smolniku n/Osławą, Przemysławie Chmielewskim - bardzie Bieszczadu, Ryszardzie Szocińskim - poecie trafiającym do serc i dusz zaglądających do jego „Atamanii” turystów. Wspomnieniami dzielili się też niektórzy z zebranych.

Dalsza część spotkania odbyła się na pobliskim cmentarzu, dokąd uczestnicy Zaduszek udali się z zapalonymi zniczami. Tam - nad mogiłami kolejne wspominki i opowiadania o zmarłych.

Tego wieczoru aura sprzyjała zaduszkowemu spotkaniu: nie padało, księżyc wyszedł na wieczorny spacer po niebie, wiatr delikatnie kołysał nie osłoniętymi płomykami zniczy. Po wieczornym spacerze i powrocie z cmentarza Tadeusz Wojnarowski - gospodarz „Łemkowyny” zaprosił uczestników na pajdę chleba ze szmalcem. Tam też recitalem uświetnił spotkanie Adam Glinczewski „Łysy”, a przerwę w jego występie wypełniło śpiewem przy własnym akompaniamencie gitarowym kilku uczestników Zaduszek.

Dotychczasowe kolejne spotkania zaduszkowe przy Kapliczce Pamięci prowadził Andrzej Potocki - pomysłodawca i fundator kapliczki. W tym roku nie mógł być w Cisnej, a prowadzenia uroczystości podjął się piszący niniejszą relację - Jerzy „Baryła” Nowakowski.

 

ZAKAPIORSKIE ZADUSZKI PRZY KAPILCZCE PAMIĘCI W CISNEJ<br/>fot. Lidia Tul-Chmielewska
fot. Lidia Tul-Chmielewska
autor: JBN


powiązane artykuły: