Ustrzyki Dolne
czwartek, 27 sierpnia 2020

Powrót do szkoły i co dalej?

Powrót do szkoły i co dalej?<br/>fot. Alexandra Koch/ Pixabay
fot. Alexandra Koch/ Pixabay

Rozpoczęcie roku szkolnego tuż tuż, a wciąż wiele jest wątpliwości zarówno pośród kadry pedagogicznej, jak rodziców i samych uczniów. Pytania dotyczą między innymi tego, kto ma zapewnić rekomendowane przez sanepid przyłbice i w jakich przypadkach są one konieczne. Dodatkowo, rekomendacje z ministerstwa zmieniają się z dnia na dzień.

Adam Sidor, dyrektor podkarpackiego sanepidu oraz Małgorzata Rauch, podkarpacki kurator oświaty, spotkali się z podkarpackimi samorządowcami. Dyskusja dotyczyła powrotu uczniów do szkół i rozpoczęcie nauki w trybie stacjonarnym. To, co budzi najwięcej wątpliwości to zachowanie dystansu pomiędzy uczniami w przestrzeni szkolnej, zarówno podczas zajęć lekcyjnych, jak i przerw czy korzystania z szatni.

Przypomnijmy od 1 września – zgodnie z decyzją ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego - wszyscy uczniowie wracają do szkół – niezależnie od tego czy mieszkają w strefie żółtej czy czerwonej – gdzie występuje największa liczba zachorowań na koronawirusa. To tym, jak zaplanować pracę w szkole mieli decydować dyrektorzy. Rekomendacje mówiły, że dopóki nie ma przypadku zakażenia wśród uczniów czy kadry szkoły nauka ma się odbywać stacjonarnie lub przemiennie (teraz ma o tym decydować sanepid).

Swoje wytyczne dla szkół podały też GIS, MZ i MEN, w szkołach podstawowych minimalna przestrzeń do zajęć dla uczniów w sali nie może być mniejsza niż 4 m/kw na 1 osobę, odległości pomiędzy stanowiskami dla uczniów powinny wynosić min.1,5 m (1 uczeń – 1 ławka szkolna), a w szatniach – jeśli jest to możliwe- wykorzystywać co drugi boks. W grupie może przebywać do 12 uczniów.

Do szkoły w przyłbicach?
Jednym z powszechnie zgłaszanych problemów przez dyrektorów jest brak możliwości wyegzekwowania od uczniów zachowania wymaganej odległości podczas pobytu w szkole.
- Zobligowałem dyrektorów szkół, aby klasy były wyposażone w na bieżąco dezynfekowane przyłbice – poinformował Adam Sidor. – Jest to konieczne ze względu na przebywanie w sali lekcyjnej podczas 45 min. zajęć, jak również ze względu na bliskość z innymi. Nie usłyszałem żadnego sprzeciwu dyrektorów. Nikt nie zgłaszał problemów – dodał.

A co z innymi niż sale lekcyjne pomieszczeniami typu korytarz szkolny, stołówka czy świetlica? Tu zalecenie sanepidu jest takie, by używać maseczek lub przyłbic, wszędzie tam, gdzie zachowanie wymaganego dystansu jest niemożliwe. Za dostarczenie uczniom przyłbic mają odpowiadać dyrektorzy, a pieniądze miałby zapewnić samorząd. Pojawiły się jednak także głosy, że to rodzice mogą wyposażyć dzieci w takie środki ochrony. I tu pojawia się zamieszanie, gdyż rok szkolny rozpoczyna się już za kilka dni, a brak jednoznacznej odpowiedzi.

Jak dowiedzieliśmy się od dyrektora Szkoły Podstawowej nr 1 im. Aleksandra Fredry w Cisnej, Ludwika Sobola, na spotkaniu zorganizowanym 26 sierpnia z dyrektorami szkół, rekomendacja ta została złagodzona, a Adam Sidor miał przyłbice rekomendować, a nie jednoznacznie nakazywać, jedynie w tych wypadkach, gdy zachowanie dystansu pomiędzy uczniami jest niemożliwe. – W naszej szkole rozważamy wprowadzenie maseczek lub przyłbic jedynie w przestrzeni wspólnej, np. na korytarzach szkolnych. Wiele wątpliwości budzi też organizacja świetlicy dla uczniów, gdzie też najlepiej by było uczniów z różnych klas nie łączyć. Tylko jak to zrobić? – zastanawia się dyrektor. W tym wypadku również organizacja zajęć wychowania fizycznego na zewnątrz jest problematyczna, gdyż szkoła nie posiada swojego boiska. – To są wciąż kwestie wymagające wyjaśnienia i przemyślenia, podobnie jak szatnia, w mojej opinii, powinna być ona nieczynna, może uczniowie będą przebierać się w swoich klasach. Staramy się zapewnić maksymalne bezpieczeństwo, ale też musimy wykazać się zdrowym rozsądkiem. – dodaje. Niepokojące jest również to, że zdecydowana większość uczniów w Cisnej dojeżdża do szkoły wspólnym autobusem, gdzie dzieci siedzą blisko obok siebie, tylko w szkole są „separowane” w odrębnych klasach.

W Ustrzykach procedury wypracowane
- Przygotowaliśmy szereg procedur, które mają zapewnić bezpieczeństwo dzieci. Często te procedury będą powodowały dyskomfort dla rodziców, bo nie będzie „jak zawsze” i „jak co roku” - wyjaśnia Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych. - Pierwszą i zasadniczą zmianą jest to, że nie będzie grupowego rozpoczęcia roku, a samą inaugurację roku szkolnego nie rozpocznie wspólna msza święta. Od razu 1 września dzieci - w tym dniu z rodzicami, udadzą się do swoich klas, gdzie spotkają się z wychowawcami. Harmonogram rozpoczęcia podany zostanie na stronach internetowych lub profilach społecznościach placówek.

Drugą kluczową zmianą z jaką spotkają się w tym roku uczniowie i rodzice z gminy Ustrzyki Dolne jest to, że rodzice lub opiekunowie przyprowadzający i odbierający dziecko z placówki nie będą mogli do niej wejść. Pracownicy szkół lub przedszkoli będą przy drzwiach przejmować dzieci i sami je kierować je do szatni. Tam gdzie będzie to możliwe, wejścia do szkół będą rozdzielone, aby uniknąć gromadzenia się większej ilości osób przy drzwiach. - Już dziś proszę rodziców o zaplanowanie przywożenia swoich dzieci do szkół kilka lub kilkanaście minut wcześniej, aby ten proces usprawnić – mówi burmistrz Romowicz.

Dyrektorzy ustrzyckich szkół będą również ograniczać tworzenie większych skupisk dzieci na przerwach oraz zachęcać ich do pozostania w klasach, lub w razie dobrej pogody wyjścia na szkolne boisko lub podwórko. Dodatkową zmianą będzie również to, że w trakcie dnia uczniowie danej klasy nie będą przemieszczać się między poszczególnymi salami, a to nauczyciele będą przychodzić do uczniów.

Burmistrz zapewnia, że gmina opracowała też szereg procedur na wypadek podejrzenia wystąpienia zachorowania na COVID-19. - Jako burmistrz rozważałem bardzo długo przeprowadzenie powszechnej akcji badań przesiewowych dla wszystkich uczniów, nauczycieli i pracowników obsługi w kierunku COVID-19. Jednakże po rozmowach z wieloma osobami, które w tym temacie mają dużo większe doświadczenie, odstąpiliśmy od tego pomysłu – wyjaśnia Romowicz i dodaje, że to będzie trudny rok szkolny, ale jest przekonany, że ścisła współpraca rodziców oraz dyrekcji i nauczycieli pozwoli na jego bezpieczną organizację.

Co na to rodzice?
Nie tylko dyrektorzy szkół zastanawiają się, jak dokładnie powrót do szkół będzie wyglądał. Również rodzice mają wątpliwości, podczas gdy temat przyłbic dla podkarpackich szkół został nagłośniony w mediach, oni zostali niejednokrotnie bez informacji, czy i jak tego typu środki ochrony będą zapewnione. - Nie otrzymaliśmy żadnej informacji na ten temat ze szkoły, ani bezpośrednio, ani za pośrednictwem strony internetowej szkoły, nic nie wiemy. – mówi Agnieszka, mama czwartoklasisty ze Szkoły Podstawowej w Lutowiskach. Choć nauka zdalna dała jej się we znaki i wolałaby powrót do tradycyjnego modelu nauczania, jak większość rodziców wątpi, by nauka stacjonarna potrwała długo. – Gdy zacznie się „sezon grypowy”, jak nauczyciele odróżnią grypę czy zwykłe przeziębienia od koronawirusa? Szkoły pewnie znów zostaną zamknięte – komentuje zrezygnowana.

Nowe wytyczne od ministra
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski o zbliżającym się roku szkolnym wypowiedział się na wczorajszej konferencji prasowej. Przedstawił nowe przepisy, które będą obowiązywać w żłobkach i przedszkolach. - Dziecko zakażone i jego rodzice podlegają kwarantannie. Jeśli podczas kwarantanny nie będzie poważniejszych oznak chorobowych, po 14 dniach dziecko może wrócić do szkoły - mówił minister Piontkowski. Dodał też, że „gdy w szkole lub przedszkolu pojawi się chore dziecko powinien wkroczyć pracownik Państwowej Inspekcji Sanitarnej”. - Dziecko zakażone i członkowie jego rodziny podlegają kwarantannie - podkreślał i dodał, że to Inspektor Sanitarny będzie decydował o przejściu na system mieszany lub naukę zdalną w konkretnych szkołach.

- Jutro lub pojutrze poinformujemy o decyzji ws. obowiązkowego noszenia maseczek w przestrzeniach wspólnych w szkołach - oświadczył szef resortu edukacji i przypomniał, że „dziecko powinno używać swoich podręczników i przyborów szkolnych”. - Wszystko po to, żeby ograniczyć możliwość zakażenia się koronawirusem - tłumaczył.

Minister dodał tez, że jest przekonany, że jeśli nauczyciele będą stosować się do przepisów, to ich bezpieczeństwo nie będzie zagrożone. - Wszędzie obowiązują takie same przypisy. Używać maseczki lub przyłbicy, myć ręce - wyjaśniał i zaapelował do rodziców, aby posyłali swoje dzieci do szkoły tylko wtedy, gdy nie wykazują one objawów chorobowych.

Podczas konferencji minister zapowiedział także zmniejszenie norm powierzchni w przedszkolach przypadającej na jedno dziecko. GIS zmniejszył te limity do 1,5 metra kwadratowego na jedno dziecko.

 

autor: AW, paba