Ustrzyki Dolne
środa, 14 marca 2018

Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota

Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota<br/>fot. Lidia Tul-Chmielewska
fot. Lidia Tul-Chmielewska

Namówić Marię Lidię Sobota na wywiad, to duże wyzwanie. Próbowałam bodajże od ponad roku. I nie dlatego, że chimeryczna z niej osoba. Wręcz przeciwnie. Skromna, uśmiechnięta, przesympatyczna. Ta skromność i zapracowanie – to były główne przeszkody, które pokonać mi ciężko było. Ale się wreszcie udało. Było warto. Bez wchodzenia w tematy czysto osobiste, przedstawiam Wam utalentowanego człowieka.

Gazeta Bieszczadzka: - Skąd jesteś, gdzie mieszkasz?
Maria Lidia Sobota:
- Urodziłam się we Wrocławiu, ale wraz z moimi rodzicami przyjechałam w Bieszczady do Smolnika na początku lat 70-tych. Moja babcia wraz z mamą wyjechały z Krakowa właśnie do Wrocławia. Do szkoły uczęszczałam w Lutowiskach (obecnie budynek starej szkoły za pocztą). Często wraz z koleżankami chodziłam po nieistniejącej już cerkwi w Lutowiskach. Pamiętam, że nie było podłogi tylko wielkie bele różnie porozrzucane stanowiły niesamowity wystrój wnętrza i nad wejściem częściowo rozwalone schody, aby dostać się do okna na piętrze, trzeba było iść plecami dotykając ściany... Mam gdzieś w swoich rysunkach szkic tej cerkwi - chyba to był 1978 r. Obecnie tworzę i mieszkam w Ustrzykach Dolnych.
G.B.: - Czy uczyłaś się gdzieś rysunku?
M.L.S.:
- Jeśli chodzi o wykształcenie w tym kierunku to jestem samoukiem. Zawsze zeszyty na ostatnich stronach były porysowane różnymi abstrakcjami. A do szkoły na plastykę to mama mi często rysowała, miała talent. Zdawała na ASP w Krakowie. Od dzieciństwa interesowały mnie książki, ponieważ mama pracowała w bibliotece, to miałam do nich zawsze nieograniczony dostęp. Zaczytywałam się o sztuce Egiptu i o odkryciach archeologicznych, głównie prof. Michałowskiego (twórcy polskiej szkoły archeologii). Potem zaczęła się moja przygoda z rysowaniem od wspaniałych programów prof. Wiktora Zina. Moje młodzieńcze marzenia związane były z zabytkami, bo chciałam zastać konserwatorem zabytków. Ale życie potoczyło się zupełnie inaczej, chociaż zamiłowanie zabytkami zostało. Gdy zaczynałam swoją przygodę z rysunkiem - nie było wtedy takiego dostępu do artykułów plastycznych jak teraz, więc rysowało się na zwykłych kartkach z bloku, które teraz są zupełnie pożółkłe. Ciągle doskonale swój warsztat oglądając filmy i ćwicząc różne techniki. Potrafię rysować lewą i prawą ręką, często właśnie rysując z własnymi dziećmi sama uczyłam się ciekawych technik. Wiadomo talent to połowa sukcesu, ale ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia dają efekty. Myślę, że umiłowanie piękna jest w tym wszystkim bardzo istotne.
G.B.: - Co malujesz i jakimi technikami?
M.L.S:
- Zaczynałam od ołówka (szkice dłoni, architektura, portrety), potem łączyłam tę technikę z tuszem. Konie i portrety rysuję ołówkiem i na odpowiednim papierze dają niesamowite efekty. Rysuję także anioły własną techniką w tuszu. Obecnie maluje zabytki Bieszczad, są to głównie cerkwie te istniejące jak i te nieistniejące (korzystam oczywiście z książkowych informacji oraz zdjęć). Główną techniką, jaką się posługuję jest tusz i tusz z akwarelą. Zaczęłam również malować farbami akrylowymi, łącząc je z tuszem głównie na płótnie. Ostatnio w moim dorobku malarskim pojawiła się technika kawy i tuszu.
G.B.: - Skąd pomysł na malowanie kawą?
M.L.S.
: - Ponieważ interesuję się bieżącymi wydarzeniami w świecie sztuki zaintrygowało mnie właśnie malowanie kawą. Pierwszy mój kawowy rysunek przedstawiał anioła, który z nad filiżanki kawy ukazał się w jej oparach. Potem spróbowałam rysunku tuszem i kawą, połączenie tych technik okazało się bardzo ciekawe. Malowane tą techniką zabytki, mają taki swój specyficzny urok. Stosuję do tego kawę rozpuszczalną i tak jak przy malowaniu akwarelami tak też i w tym przypadku im więcej wody tym odcienie są jaśniejsze.
G.B.: - Gdzie można zobaczyć Twoje prace?
M.L.S:
- Bieszczady-Bieszczadzkie zabytki w mojej twórczości: to strona na FB gdzie można zapoznać się z różnymi technikami, jakie wykorzystuję malując bieszczadzkie cerkiewki. Natomiast w albumie „moje prace” przedstawiam innego rodzaju rysunki. Biorę również udział w wystawie prac Bieszczadzkich Twórców organizowanej przez Bibliotekę w Ustrzykach Dolnych. Często w pogodne dni siadam gdzieś w cieniu cerkiewnych ścian, aby przelać na papier piękno bieszczadzkich zabytków i dzieląc się z innymi swoim talentem dawać im radość w obcowaniu ze sztuką a niekiedy tłumaczę dzieciom, co i jak rysuje zachęcając je do rozwijania swoich zainteresowań sztuką. Cieszę się, że swoją pasją mogę dzielić sie z innymi.
Rozmawiała: Lidia Tul-Chmielewska
 

Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota<br/>fot. Lidia Tul-Chmielewska
fot. Lidia Tul-Chmielewska
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
Cerkwią i kawą natchniona - Maria Lidia Sobota
autor: L.T-Ch.