Ustrzyki Dolne
poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Odkurzmy tradycję – Szkoła Ginących Zawodów

Odkurzmy tradycję – Szkoła Ginących Zawodów<br/>fot. http://www.dir.zwolen.com
fot. http://www.dir.zwolen.com

- Nie chcę tego formalizować, chcę wyjść z tym na zewnątrz – dowodzi Janusz Demkowicz, pomysłodawca pierwszej bieszczadzkiej Szkoły Ginących Zawodów. W założeniu ma być ona odpowiedzią, na z wolna zanikający folklor i miejscowy koloryt rzemieślniczy.

Inicjatywa kultywowania rzemiosł nieco zapomnianych, lecz silnie wpisanych w lokalną, ale i ogólnie, słowiańską kulturę nie jest niczym nowym. Przyuczanie trwa już od ponad 15 lat, natomiast podobne pomysły są już z powodzeniem wprowadzane m.in. w Bukowinie Tatrzańskiej. Tam Szkoła Ginących Zawodów została wpisana w obręb lokalnego domu kultury i przybrała formę warsztatową. Plany w Uhercach zdają się jednak iść nieco dalej.

- Sezonowość w Bieszczadach jest i nie ma się co czarować – stwierdza Janusz Demkowicz, pomysłodawca powstania Szkoły Ginących Zawodów. Szkoła skierowana ma być bardziej pod kątem turystów, dla których będzie to kolejna, po drezynach rowerowych, atrakcja autorstwa Demkowicza. Mimo to szkoła działać ma cały rok – obejmie bowiem także i ludzi miejscowych, którzy zawsze znajdą w niej otwarte drzwi. Można przypuszczać, że to właśnie wśród mieszkańców Bieszczad, Janusz Demkowicz może szukać w przyszłości ukształtowanej i fachowej kadry.

Nie bez znaczenia zdaje się również miejsce, w którym ludzie uczyć się będą ginących zawodów. W tym celu – w ramach przetargu - wykupiona została parcela, na której dawniej umiejscowiona była stara szkoła w Uhercach Mineralnych, a w której od dłuższego czasu prowadzony jest remont. Gdy tylko się zakończy, wprowadzone zostaną wewnętrzne modyfikacje. Sam właściciel skupił się na zestawieniu tradycji i nowoczesności, czyli najnowszych metod ekspozycji. Chce to osiągnąć m.in. przez zestaw kilku rzutników wspomagających prezentacje. Dydaktyka ma być również wspierana fotoplastykonem i tematycznymi grami. Całość jest przedsięwzięciem prywatnym, jednak – jak zaznacza Demkowicz – gmina Olszanica również je wspiera.

- Planowane są klasy: garncarska, kaligrafii i bibułkarstwa – mówi biznesmen. W każdej z nich, po zakupieniu biletu, będzie można nabyć umiejętności, odpowiednie do kontynuowania przedindustrialnej tradycji.

Otwarcie nowej atrakcji zaplanowano przed końcem czerwca. Zależne to jest jednak – jak wspomina pomysłodawca, od kilku elementów, przede wszystkim natury architektonicznej.
Kolejnym, o ile nie najistotniejszym komponentem, będzie poszukiwanie nauczycieli-mistrzów poszczególnych technik i form, m.in. wspomniani garncarze, których – jak się można domyślić – ze świecą szukać. Sam pomysłodawca zaznacza, iż od początku była to najbardziej niepewna składowa konceptu. Rekrutacja kadry ruszyć powinna w ciągu najbliższych dni.

 

autor: gg


powiązane artykuły: