Ustrzyki Dolne
wtorek, 7 marca 2017

Sukcesy UKN Laworta to nie przypadek!

Sukcesy UKN Laworta to nie przypadek!<br/>fot. Zygmunt Krasowski
fot. Zygmunt Krasowski

Rozmowa z nauczycielem i trenerem z Narciarskiej Szkoły Sportowej w Ustrzykach Dolnych Bartłomiejem Kądziołką na temat narciarstwa alpejskiego i UKN Laworta.

Kiedy przeglądamy wyniki sportowe narciarstwa biegowego i narciarstwa alpejskiego natrafimy na wiele nazwisk z ustrzyckich klubów. Jednak, to sukcesy biegaczy są pokazywane częściej, co niewątpliwie jest zasługą mediów prezentujących Justynę Kowalczyk. Narciarstwo alpejskie jest jakby w cieniu. To dziwne, bo jeżdżących na nartach zjazdowych jest zdecydowanie więcej, niż biegaczy. Można to także tłumaczyć brakiem w ostatnich latach większych sukcesów międzynarodowych naszych alpejczyków. Czy taki komunikat, że nasza zawodniczka i alpejka Katarzyna Mirek z Uczniowskiego Klubu Narciarskiego Laworta Ustrzyki Dolne, została powołana do składu ekipy reprezentującej nasz kraj w XXVIII Zimowej Universjadzie 2017, może napawać nas optymizmem? - rozmawiamy o tym z nauczycielem i trenerem z Narciarskiej Szkoły Sportowej w Ustrzykach Dolnych Bartłomiejem Kądziołką.

G.B.: - Są w Polsce miejsca i kluby dysponujące o wiele większym zapleczem i działające w miejscowościach o dłuższych i bogatszych tradycjach alpejskich. Czy zatem taki wynik i takie wyróżnienie, to aby nie przypadek?
Bartłomiej Kądziołka: - Oczywiście i w sporcie zdarzają się niespodzianki i jednorazowe super wyniki ale najczęściej jest to efekt długotrwałej i ciężkiej pracy - treningu, tak samego zawodnika jak i jego trenera oraz całego zespołu. Gdy prześledzimy wyniki w tym sezonie, od inauguracji sezonu zimowego w narciarstwie alpejskim w Suchem po ostatnie zawody w Krynicy, to zauważymy tam nie tylko Katarzynę Mirek. Wielu naszych zawodników osiąga bardzo dobre wyniki: Helena Karabanowska dwa razy 4 miejsce a Oliwia Kądziołka dwa razy 6 miejsce, Braian Osiadacz, Adam Sykała, Piotr Karabanowski i Blanka Olejarska wszyscy zrobili lepsze wyniki niż w roku poprzednim, jest wyraźny progres. Oczywiście jest jeszcze wiele do zrobienia, Hela ma niektóre przejazdy na poziomie podium, brakuje jednak powtarzalności tych wyników i ociera się jedynie o pudło, brakuje pewności siebie, emocje czasami blokują, potrzebny taki spokojny pazur walki. W poprzednich latach też sukcesy na zawodach pucharu Polski i Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży odnosili: Ola Łukaszyk, Bruno Łukaszyk, Inga Opalińska, Maciej Regiel. Pierwsze, takie można powiedzieć, znaczące sukcesy dla klubu i Ustrzyk Dolnych przywoziła Marta Szukalska.
G.B.: - Uprawianie narciarstwa alpejskiego wymaga odpowiedniego przygotowanych tras. Czy macie tu odpowiednie warunki?
B.K.: -
Korzystamy z naszych ustrzyckich stoków na Gromadzyniu i Laworcie. Są zawsze świetnie przygotowane i chciałbym za to podziękować ich gospodarzom – właścicielom: Bronisławowi Mrugale „ABM” stok Gromadzyń i Witkowi Olejarskiemu z „Laworta Ski”. Na naszych stokach mamy bezpłatne wejścia w ramach treningu i lekcji wychowania fizycznego ze szkoły. Poza czasem treningów mamy 50 proc. zniżki na karnety czasowe po treningach. Ta 2 godzinna karta liczona jest od pierwszego wejścia na trasę, a to czas wystarczający, by można sobie na nartach pojeździć. Zresztą, my na tyle intensywnie trenujemy, że nasze dzieci, tak naprawdę nie mają potrzeby jeździć dodatkowo, ale jeżeli chcą, to mogą. Na początek lutego, w tym sezonie, jak policzyłem, mamy już „wyjeżdżone” na samych karnetach wyciągowych na Gromadzyniu 25 tysięcy złotych, a na Laworcie 18 tysięcy. A trzeba mieć świadomość, że nie jest to tylko sam przejazd. Trasy są przygotowane, a to wymaga użycia ratraka, którego zakup i eksploatacja kosztuje całkiem niemałe pieniądze. Po naszych przejazdach też trzeba stok ratrakować, by był bezpieczny dla innych użytkowników.  Więc do podanych wyżej kwot należy doliczyć jeszcze przynajmniej ich połowę. O tym, że stoki są naprawdę dobrze przygotowane, świadczy fakt, iż przyjeżdżają do nas na treningi kluby z Zakopanego. Przed marcowymi zawodami zorganizowaliśmy trening 4 dniowy, takie testowanie nart na następny sezon, które dostarczą przedstawiciele producentów na Polskę. Od 26 lutego odbywały się otwarte treningi super giganta. Właściwie, to nigdzie, poza Lawortą, tak naprawdę w Polsce nie ma możliwości trenowania tego zjazdu, więc mamy wyjątkowe miejsce i będzie wyjątkowa okazja do podziwiania zawodników.
G.B.: - Laworta i Gromadzyń to miejsca waszych treningów. A reszta? Ludzie, wyjazdy, sprzęt? Wszyscy się z tym problemem ścierają.
B.K.: -
Jest nas dwóch, ja i Paweł Sykała i powiem szczerze, to poświęciliśmy się tym dzieciom. Nie możemy pozwolić sobie na dodatkowe zajęcia w postaci pracy instruktora na wyciągu, co jest płatne i cieszy się wzięciem. Próbowaliśmy w latach poprzednich, w tym sezonie zrezygnowaliśmy. Tych dwóch srok za ogon się nie złapie. Trzeba być dyspozycyjnym,  a my nasze zajęcia zaczynamy od 9 i w zasadzie kończymy o 11. To są zajęcia na stoku, a później trzeba znaleźć czas na rozmowę z rodzicami, dziećmi. Problemów tutaj nie brakuje.
Sprzęt - narty stroje kupują rodzice i dofinansowują nasze wyjazdy na zwody i obozy przygotowawcze. Ostatnio otrzymaliśmy dofinansowanie na zakup 5 kompletów sprzętu od Stowarzyszenia Przyjaciół Ustrzyckiej Dwójki, za co serdecznie im w tym miejscu pragnę podziękować. Nie jest to sprzęt na miarę mistrzowską, ale pozwoli na uprawianie narciarstwa, na normalny trening dzieciom, których rodziców nie stać na takie zakupy. Sięgamy też po różnego rodzaju źródła finansowania. Obozy letnie to dotacje na kulturę fizyczną i sport urzędu marszałkowskiego oraz Podkarpackiego Okręgowego Związku Narciarskiego, wyjazdy na zawody - Podkarpacka Federacja Sportu i Burmistrz Ustrzyk Dolnych. Pracuję w szkole sportowej, jednej z nielicznych o profilu narciarskim i jest ona wspierana przez Polski Związek Narciarski więc korzystamy też z tego źródła finansowania. Kilka dni temu byliśmy z dyrektorem Bogdanem Zwaryczem w Krakowie i nasza szkoła, jako jedyna w Polsce kształcąca zjazdowców kategorii młodzik i junior młodszy, do końca tego roku szkolnego została objęta pilotażowym programem wsparcia konkurencji alpejskich przez Polski Związek Narciarski. Dofinansowane zostaną zgrupowania i zakup sprzętu. Dziękujemy Zbigniewowi Kamińskiemu, niegdyś zawodnikowi a obecnie trenerowi pochodzącemu z Ustrzyk Dolnych, który okazał się lobbystą w tej sprawie. Kiedyś usiedliśmy z Pawłem i zrobiliśmy podsumowanie, z którego wynika, że w Polsce, to my uprawiamy najtaniej narciarstwo. Oczywiście na tym poziomie, jaki my reprezentujemy, czyli mamy zawodników, którzy plasują się na medalowych miejscach i pierwszych szóstkach zawodów.
G.B.: - Słyszałem ostatnio, że bez wyjazdów na lodowce, to nie ma mowy o dobrych wynikach narciarstwie alpejskim.
B.K.: -
To tak, jak z prawdą w bajce. Ten sezon jest wyjątkowy, bo przez piękną zimę, na miejscu mamy doskonałe warunki na miejscu. Jednak byliśmy w tym sezonie 3 razy na alpejskim lodowcu Pitstal w Austrii. Trzeba tu brać pod uwagę to, że kiedy nasze dzieci, spotykają się ze swoimi kolegami z innych klubów i słyszą od nich, że zjeżdżali w Austrii, Włoszech, Szwajcarii, to też mogą się wtedy pochwalić, że były na lodowcu i nie czują się gorsze. I według mnie, to trzeba na to patrzeć bardziej w tych kategoriach, dla naszego poziomu zaawansowania, należy na to spojrzeć. Oczywiście dla mistrzów, członków kadry narodowej, tak, ale to już inna bajka.

Cała rozmowa w GB 06

 

autor: Zygmunt Krasowski


powiązane artykuły: