Ustrzyki Dolne
sobota, 9 lutego 2019

Historia walecznego Karolka

Historia walecznego Karolka

Borsuk z licznym ranami szarpanymi trafił do zbawiennej lecznicy Ada w Przemyślu pod koniec stycznia. Natychmiast został „ochrzczony” i przybrał imię Karolek, bo jak twierdzą pracownicy nazwane zwierzęta szybciej powracają do zdrowia.

Historia Karolka jest zadziwiająca. Borsuki nie zapadają w sen zimowy, tylko w śpiączkę, która jest przerywana cieplejszymi dniami odwilży. Kiedy styczniowej nocy wyszedł z nory by zaspokoić pragnienie, dopadły go bezpańskie psy i dotkliwie pogryzły. Borsuk należy do bardzo silnych, mocnych jak również i walecznych zwierząt. W trakcie ataku stroszy swą sierść przez co staje się dwukrotnie większy. W tym przypadku nie miał szans. Jedynie zdołał wyrwać się spod kłów swoich oprawców. Uciekając w popłochu wpadł do kanału pod potężnymi silosami w gospodarstwie rolnika ze Stubna pod Przemyślem. Nie mógł się stamtąd samodzielnie wydostać, gdyż kanał miał półtora metra wysokości, ale tylko dzięki tej ucieczce uszedł z życiem.

Nocną szamotaninę usłyszał gospodarz i wybiegł na pomoc. Pojękiwania Karolka zaprowadziły go do borsuczej pułapki. Roztropny gospodarz na szczęście nie podjął się samodzielnego wyciągania ofiary. Miał świadomość, że ranny i rozwścieczony borsuk znany jest ze swojej waleczności. W obronie własnej może dotkliwie poranić. Może być też nosicielem chorób zakaźnych jak np. wścieklizny. Użyczając schronienia, rzucił mu siano i pożywienie, a wczesnym rankiem zawiadomił niezawodnego w takich sytuacjach Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
- Konieczne było znieczulenie borsuka - mówi lekarz weterynarii, a zarazem wiceprezes ośrodka dr Jakub Kotowicz. - Była to dosyć bliska odległość, więc obyło się bez pneumatycznej strzelby. Zastosowaliśmy dmuchawkę. Siłą płuc wystrzeliliśmy rakietkę z środkiem usypiającym. Jest to zarówno dla lekarza jak i zwierzęcia najbezpieczniejsza forma interwencji. Zwierzak bezpiecznie wchodzi w sen narkotyczny na godzinkę. Nie odczuwa bólu i stresu.

Po 10 minutach, kiedy borsuk smacznie spał weterynarze mogli wejść do betonowego dołu i spokojnie wyciągnąć zwierzę. Natychmiast opatrzyli rany i przetransportowali do rehabilitacyjnego ośrodka.
- Mamy opracowane procedury przy takich zdarzeniach - mówi dr Kotowicz. - Pobieramy krew i dokonujemy całościowej diagnostyki obrazowej. Wówczas mamy pełny stan kliniczny zwierzęcia. Borsuk miał rozległą ranę szarpaną w okolicy lewego pośladka, którą dokładnie oczyściliśmy i opracowaliśmy chirurgicznie.
Gdyby nie fachowa interwencja zarówno ze strony gospodarza jak i zawsze oddanych lekarzy z Przemyśla, Karolka czekałaby śmierć.

Kiedy zatem Karolek powróci do swojej borsuczej rodzinki, bo jak wiemy te zwierzęta najczęściej żyją stadnie, czasami po dwie trzy rodziny w jednym podziemnym labiryncie?
- Rany muszą się goić pod naszą kontrolą - mówi dr Jakub Kotowicz. -  Karolek ma ustawioną dietę, która jest dostosowana pod względem odżywczym jak i rehabilitacyjnym. Dostaje odpowiednio zbilansowane energetycznie dawki. Dbamy najlepiej jak tylko potrafimy. Obecnie już nie ma zagrożenia życia, ale wypuszczenie borsuka tej zimy jest niemożliwe. On nie ma tylu zapasów energetycznych, aby ponownie zapaść w tzw. hibernację. Kiedy tylko zagoi się rana , a jego towarzysze będą się budzić ze snu, Karolek z początkiem wiosny powróci do swojego rodzinnego środowiska.

Historia jak jedna z wielu. Dotyczy wszystkich dzikich zwierząt które trafiają do przemyskiego ośrodka. Jego praca ma na celu zmaksymalizowanie szans zwierząt, aby z powrotem wracały do naturalnego środowiska. Warto jednak przypomniec, że to właśnie Ci lekarze odpowiadają za uratowanie życia, małej niedźwiedzicy Cisnej, która kilka lat temu znaleźli leśniczy z Nadleśnictwa Cisna.

Losy Karolka i innych dzikich zwierząt, leczonych w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu możecie Państwo śledzić TUTAJ. Pracownicy ośrodka chętnie odpowiedzą na Państwa pytania.

Można też wspomóc wszystkie chore zwierzęta przekazując 1% podatku na cele Ośrodka. Jak dowiedziałam się, praktyka pomocy i rehabilitacji zwierząt chronionych prowadzona jest społecznie za co Was panowie Doktorzy bardzo kochamy.

Fot. Inka Wieczeńska

Historia walecznego Karolka
Historia walecznego Karolka
autor: IW