Ustrzyki Dolne
piątek, 15 września 2023

Skandal w Solinie. Kierownik Muzeum Bojków zwolniony!

Skandal w Solinie. Kierownik Muzeum Bojków zwolniony!<br/>fot. Lidia Tul-Chmielewska - ARCH. GB
fot. Lidia Tul-Chmielewska - ARCH. GB

Zdruzgotani, zdenerwowani, oburzeni, zniesmaczeni - tak komentują ostatnią personalną decyzję dyrektora GOKSiT-u w Polańczyku mieszkańcy oraz sympatycy gminy Solina. Dyrektor zwolnił z pracy Stanisława Drozda, wieloletniego kierownika Muzeum Bojków w Myczkowie. - Dla mnie jest to pewnego rodzaju szok – mówi pan Stanisław.

 

W czwartek Bieszczadami wstrząsnęła informacja o tym, że wieloletni kierownik i założyciel Muzeum Kultury Duchowej i Materialnej Bojków w Myczkowie Stanisław Drozd został zwolniony z pracy. Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Turystyki w Solnie Krzysztof Pecka w obecności innych pracowników wręczył mu wypowiedzenie. Jako przyczynę podał „likwidację stanowiska pracy o nazwie „Kierownik Gminnego Muzeum oraz Regionalnego Centrum Kultury” z powodu wprowadzenia nowego Regulaminu Organizacyjnego Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Solinie z/s w Polańczyku”.

Wstyd i skandal!
W internecie zawrzało, a na dyrektora wylała się fala krytyki - nie tylko od mieszkańców samej gminy Solina ale również sympatyków Muzeum Bojków z całej Polski. Najwięcej postów pojawiło się pod wpisem znanego w Polsce muzyka i wokalisty Michała Matuszewskiego, który pochodzi z gminy Solina i od lat współpracował z Stanisławem Drozdem.

- Wielki wstyd. Pan Drozd to jeden z niewielu ludzi w szeroko rozumianych Bieszczadach o którym można powiedzieć LEGENDA! - komentuje Krzysztof Franczak.

- Znamy się od lat, podziwiałam Stanisława za stworzenie Regionalnej Izby w szkole, a potem całego Muzeum. O każdym eksponacie mówił z pasją i ogromną wiedzą. Dbał o pamięć o bohaterskich mieszkańcach Myczkowa. STANISŁAWIE nikt Ci nie odbierze szacunku i uznania tysięcy ludzi! - dodaje Krystyna Chowaniec.

- Pan Stanisław Drozd jest SERCEM I DUSZĄ tego miejsca. Bez niego muzeum zostanie puste i bez życia a każdy przedmiot bez swej historii bo tylko On potrafi tak pięknie i szczegółowo je opisać. To jest absurdalne co się dzieje. Trzeba stanąć murem i zawalczyć o przywrócenie Pana Stanisława na jego stanowisko, bo bez niego zniknie nie tylko muzeum ale także nasza historia, naszych dziadków i przedmiotów zebranych od naszych rodzin i przekazana wyłącznie w ręce Pana Stanisława - pisze Joanna Kalisz.

Wstydzę się Wami!
Sam Michał Matuszewski w ujmujących słowach opisał swoją współpracę ze Stanisławem Drozdem. Jak wspomina zna go od małego dziecka. Pan Drozd był jego nauczycielem historii, a potem także historii regionu w którym się wychował. - Wielki Pasjonat. Od kiedy pamiętam zbierał pamiątki, eksponaty ratując materialną część Bieszczadów. Razem tworzyliśmy pokoleniowy zespół regionalny, gdzie Pan Stanisław wkładał swoje serce i finanse byśmy mogli występować i promować nasz region - wspomina.

Ja dodaje, niejednokrotnie śmiano się z ich działalności bądź rzucano kłody pod nogi, ale im zależało na tym, by ocalić od zapomnienia kawał pięknej, a zarazem bardzo trudnej historii.
- Dziś dowiaduję, że człowiek, który poświęcił swoje życie pasji i zaraża nią innych, zostaje ot tak zwolniony ze swojej pasji - bo nie powiem w przypadku Pana Stanisława, że jest TYLKO pracownikiem muzeum. Gdyby nie On i jego działalność, o Myczkowie i Gminie Solina byłoby o wiele mniej słychać w całej Polsce i świecie. Chwaliłem się tym Muzeum wszędzie, ale od kiedy wiem, że nie będzie w nim Gospodarza Pana Stanisława to szkoda moich słów - komentuje gorzko.

Jak dodaje nie może patrzeć na to co robią politycy tego regionu. - Wstydzę się Wami! Krzysztof Tomasz Pecka - jak można zwolnić Człowieka, który zbudował Wam jedną z piękniejszych atrakcji w Bieszczadach? - pyta i apeluje do przyjaciół z Polski o nagłośnienie sprawy.

Przewodnicy zbulwersowani
Z powodu zwolnienia zawrzało też w środowisku przewodnickim, które zawsze w trasy wycieczek miało wpisane Muzeum Kultury Duchowej i Materialnej Bojków w Myczkowie.
- Dla mnie, z resztą jak i dla całego środowiska przewodnickiego, ta cała sytuacja jest wyjątkowo bulwersująca - mówi Jacek Łeszega, dyrektor Bieszczadzkiego Centrum Turystyki i Promocji w Ustrzykach Dolnych, przewodnik ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych Karpaty oraz szef Izby Regionalnej w Ustrzykach Dolnych.

- Nie wyobrażam sobie, jak można się pozbywać takiego człowieka, który z taką wiedzą i zaangażowaniem od lat rozwija to muzeum. Zamiast cieszyć się, że ściąga turystów do gminy, że przekazuje wiedzą o dawnej kulturze, to pozbywa się go w sposób haniebny i nikczemny - mówi stanowczo.

Jak dodaje Stanisław Drozd zawsze z otwartymi ramionami witał w Muzeum Bojków wszystkie wycieczki i szczegółowo odpowiadał na pytania turystów. - Znał historię każdego eksponatu, które z resztą sam przez lata zbierał i zachowywał dla potomności. Muzeum Bojków jest wzorem dla innych muzeów. Chciałbym bardzo, aby u nas w Ustrzykach Dolnych było takie.

Ustrzycka Izba Regionalna, którą założył i prowadzi Jacek Łeszega, od lat współpracuje z Muzeum Bojków. - Zawsze wymienialiśmy się eksponatami, wypożyczyliśmy je sobie nawzajem i polecaliśmy wzajemnie nasze placówki. Darzę Pana Stanisława głębokim szacunkiem. Mam nadzieję, że ta sprawa się tak nie skończy, ktoś pójdzie po rozum do głowy i cofnie tę decyzję - dodaje.

Jacek Łeszega zapowiada, że jeśli Stanisława Drozda nie będzie w Muzeum Bojków, to „jego noga” i wycieczki prowadzone przez niego więcej się tam nigdy nie pojawią. - A znajomych mam wszędzie. I poinformuję wszędzie i wszystkich o tej sytuacji. A wiem jeszcze, że eksponaty, które są w Muzeum Bojków w większości należą do Pana Stanisława. A co będzie jak Pan Stanisław zabierze je stamtąd. Bedzie istniało to muzeum dalej? - pyta.

Sercem tu jestem, bo stąd pochodzę
Stanisław Drozd mówi, że tak na prawdę, to nie wie dlaczego dostał wypowiedzenie. - W dokumencie mam podany tylko przepis prawny na który powołał się dyrektor, nie ma uzasadnienia, a podstawą jest zmiana struktury GOKSiT-u - mówi.

Nie chce też oceniać tego co się stało. - Dla mnie jest to pewnego rodzaju szok i dopiero wczoraj się dowiedziałem, że moje zwolnienie było przygotowywane wcześniej - wyjaśnia.

- Jest mi bardzo przykro, że jako kierownik obiektu o niego nie zadbałem, nie rozwinąłem go, nikt tu nie przyjeżdża, muzeum stoi puste... - smutno żartuje. - Tak do tego chyba trzeba podejść, bo w inny sposób nie potrafię wytłumaczyć tego zwolnienia.

Jak mówi nie chce zabierać eksponatów z Muzeum, nie chce by pamięć o jego przodkach została zapomniana. Zabierze z sobą tylko te najcenniejsze.
- Sercem tu zawsze będę, bo stąd pochodzę. Nie chciałbym odchodzić, jak ci wypędzani wcześniej nasi przodkowie, bo myślę, że nie mam powodu schylać głowy pod presją, a taką presję tu zastosowano. Wypowiedzenie wręczono mi bowiem w obecności innych pracowników, ale nie chce się rozżalać - dodaje.

Podobno wczoraj przewodniczący Rady Gminy Solina, wraz z radnymi i wójtem Adamem Piątkowskim interweniowali w sprawie jego zwolnienia i apelowali do dyrektora by ponownie przywrócił go do pracy. - Ale ja już im nie wierzę, nie mam wyjścia, tylko spokojnie powiedzieć prawdę - mówi, umawiając się z nami na kolejną rozmowę.

Wójt do mediów nie komentuje
I ma rację. Dziś jedna z rzeszowskich dziennikarek, na naszą prośbę - bo wójt Piątkowski z Gazetą Bieszczadzka nie rozmawia od lat, próbowała spytać go w Rzeszowie o przyczyny zwolnienia Stanisława Drozda. Usłyszała, że on z dziennikarzami na ten temat rozmawiać nie będzie.

Chcieliśmy spytać dyrektora Peckę o konkretne przyczyny zwolnienia, o to co dalej stanie się z muzeum i kto je poprowadzi, ale dziś nie zastaliśmy go w pracy. Wysłaliśmy do niego pytania mailem i czekamy na odpowiedź.

Ale już teraz wiadomo, że to dyrektor czuje się tu osobą pokrzywdzoną. W internecie pojawiło się pismo podpisane przez pracowników GOKSiT w Polańczyku, którzy bronią go przed hejtem. Jak piszą sytuacja została zmanipulowana w mediach społecznościowych i wyrażają solidarność z dyrektorem Krzysztofem Pecką, „który padł ofiarą niesłusznej, społecznej nagonki”.

Podkreślają, że za jego czasów działalność GOKSiT bardzo się rozwinęła, a on sam jest osobą „życzliwą, wyrozumiałą, wrażliwą na ludzką krzywdę, służącą pomocą i dobra radą”. Przekonują, że jest zaangażowany w rozwój Muzeum Bojków i „podjął wiele działań mających na celu uregulowanie sytuacji formalno - prawnej oraz promujących tę placówkę”.

Wyrażają sprzeciw na faję hejtu, która „wylała się na dyrektora i jego dobre imię, i która przekreśla jego wieloletnia pracę”. Jak dodają „bronią prawdy i walczą o dobre imię pracodawcy”.


Muzeum Kultury Duchowej i Materialnej Bojków w Myczkowie działa od dawna i prezentuje kulturową różnorodność Bieszczadów. W muzeum znajdziemy przedmioty związane z dawnym życiem okolicznych wsi, dworów oraz miasteczek. Utrwala wiedzę na temat zwyczajów, obrzędów, tradycji i codziennej pracy ludzi minionej epoki. Szczególnie zaś stara się zachować pamięć o Bojkach, dawnych mieszkańcach Bieszczadów, którzy od przeszło pięciu stuleci wzbogacali barwny krajobraz etniczny tych ziem, a  których historia została przerwana  w połowie XX w. Pozostały po nich tylko nieliczne ślady ich bytności i zacierające się już wspomnienia.

 

ZDJĘCIA: LIDIA TUL-CHMIELEWSKA (arch. GB)

 

autor: paba


powiązane artykuły: