Ustrzyki Dolne
niedziela, 11 listopada 2018

Wspomnienia o niepodległości

Wspomnienia o niepodległości

Fragment cytowany poniżej, pochodzi z książki ustrzyczanina Witolda Mołodyńskiego „Z pamięci Bieszczadnika. Bieszczady w latach 1918-1939”.

W 1948 r. minęła trzydziesta rocznica odzyskania niepodległości Polski. Spodziewałem się, że taki temat może pojawić się na naszej maturze, być może nawet z uwzględnieniem stron rodzinnych. Historię walki o Lwów znałem z literatury, głównie z książki Gdy zabrzmiał złoty róg [Była to powieść Michaliny Domańskiej wydana w Warszawie w 1926]. Z walk Ojca w mundurze austriackiego okupanta wiedziałem niewiele, jedynie najtragiczniejsze chwile na froncie włoskim i w Serbii. Nieco więcej wiedziałem o wojnie polsko-ukraińskiej, ale i to tylko na odcinku od Zagórza po Chyrów.
Postanowiłem namówić moją Babcię na wspomnienia z tamtych, dla niej nie tak bardzo odległych, czasów. Była przy zdrowej pamięci, sporo widziała, słyszała, a do tego - jak sam widziałem – czytała gazety.
Zacząłem od pytania, dlaczego Polskę „rozdziobali” nasi sąsiedzi pod koniec XVIII wieku?
- Bo byliśmy skłóceni i słabi, a sama caryca Rosji mogła sobie nie dać rady z nami, więc namówiła jeszcze do pomocy Prusaków i Austriaków. Trwała ta okupacja 123 lata. Trzeba było czytać młodzieży literaturę patriotyczną i wychowywać w miłości do Polski, wciąż żywiąc nadzieję na odzyskanie państwowości. Były różne zrywy powstańcze, ale zawsze były tłumione. Jedyną nadzieją na odzyskanie niepodległości byłaby wojna między zaborcami. Zanim ona nastąpiła Austriacy przeszli Przełęcz Dukielską, zdobywając Duklę, Jasło i klasztor w Zagórzu. Jesienią, dokładnie 5 września 1772 r., w Petersburgu Rosja, Austria i Prusy podpisały I rozbiór Polski.
To już wiedziałem, o drugim i trzecim również, ale jak to było u nas, w Bieszczadach – zapytałem.
- Ano, nie było najgorzej. Austriacy budowali kolej, drogi, porządkowali gospodarkę leśną i rolną, pozwalali na zakładanie Drużyn Bartoszowych i Związków Strzeleckich. Ale jak wybuchła wojna z Rosją, to zaraz robiono mobilizację Polaków i Ukraińców do ich wojska. I wtedy to był strach i wielkie zmartwienie, bo moich dwóch synów – w tym twojego taty – z wojska do domu nie puścili, mimo że swoje wysłużyli. Rosyjskie wojska parły na Karpaty, chcąc się przebić na ich południowe stoki. Austriacy dobrze wiedzieli o tym, co mogło ich czekać i za wszelką cenę bronili karpackich przełęczy. Były to faktycznie ciężkie walki pozycyjne, niektóre miejscowości przechodziły z rąk do rąk.
W Ustrzykach najwięcej zniszczeń było wokół stacji kolejowej, najcięższe walki toczono między Cisną a Baligrodem. Jednak do największej bitwy doszło pod Gorlicami. Tam właśnie nasz Władek został ciężko ranny. Przywieźli go później do domu w Brzegach jako rekonwalescenta. Przywiózł jakieś medale, ale był ciągle słaby na zdrowiu. Trochę opowiadał o swoich przeżyciach i coś z tego w babcinej pamięci pozostało. Zapamiętała, że nie od razu się tam bili, że obie strony miały czas się umocnić na swoich pozycjach. Austriacy chcieli powrócić na swoje zdobyczne tereny w Galicji i przygotowywali się do natarcia, ale Rosjanie powiedzieli „niet”. Budowali ciągle okopy i schrony, przed którymi stawiano zasieki i pola minowe. W dalszej odległości była druga linia obronna, a jeszcze kilka kilometrów dalej – trzecia, niedokończona, której Władkowi nie udało się przekroczyć, bo go zabrano rannego na tyły.
Stryj opowiadał też dokładnie, jak Niemcy i Austriacy atakowali, jakie mieli działa, ale to się już Babci zaczęło mieszać.
Przy kolejnej okazji zapytałem, jak wyglądała u nas sytuacja w 1918 roku? Otóż, pierwszy zaborca carski został obalony przez własny naród w czasie rewolucji lutowej. Rosja miała być wolna i demokratyczna, podobnie nadarzyła się ku temu okazja dla Ukrainy, Polski i innych krajów. Niestety, rewolucja październikowa bolszewików pokonała mienszewików i skomplikowała sytuację w Europie Środkowej.
Bolszewicy zaczęli zajmować niepodległą już Ukrainę Kijowską. Ta z kolei zwróciła się do Prus i Austrii o pomoc wojskową w zamian za milion ton zboża. Ale tego zboża głodujący Niemcy nie otrzymali. Przeszkadzali temu częściowo bolszewicy, a i sami rolnicy ukrywali je przed rekwizycją. W takiej sytuacji niedawni przyjaciele – Niemcy – stawali się dla Ukraińców rabusiami, a bolszewicy obrońcami. W Galicji – ciągnęła Babcia – ujawnił się jakiś konspiracyjny Ukraiński Komisariat Wojskowy i wydał rozkaz do zajęcia Lwowa 1 listopada 1918 oraz przejmowania władzy i tworzenia struktur Zachodniej Republiki Ludowej z graniczną rzeką San na zachodzie.
To było zaskoczeniem dla nas, Polaków, i nie było na to naszej zgody. Ukraińcom udało się zająć Lwów, Przemyśl, a w naszych stronach Lesko na kilka dni, dłużej panowali w Baligrodzie, a najdłużej w Lutowiskach. I tak się zaczęła bratobójcza wojna polsko-ukraińska w Bieszczadach. Uzbrojone oddziały ukraińskie podchodziły aż pod Zagórz, ale Sanoka nie udało im się zdobyć. O pociągach pancernych operujących w rejonie Sanoka i Zagórza wiedziałem już od Ojca, o ich wypadach na Komańczę i Chyrów również. Ale co to była za „Republika Komaniecka”?
- Ano, to był bunt wiosek łemkowskich w powiecie sanockim, opowiadających się za przyłączeniem do ZURL. A ponieważ nie mogli opanować Sanoka, to utworzyli swój powiat z nowymi władzami w Wisłoku Wielkim. Przywódcami tego zrywu byli przeważnie miejscowi popi.
Przy pomocy wojskowej z Sanoka, a później także z Krakowa Polacy odzyskali linię kolejową Zagórz-Chyrów, a następnie z pobliskich wiosek wyparto Ukraińców w kierunku na południe, gdzie w Lutowiskach, Komańczy i Baligrodzie powstały ich większe skupiska. Zagrażały one przerwaniem komunikacji na zdobytej już linii kolejowej i należało szybko działać.
W styczniu 1919 roku zdobyto Lesko i Baligród, zarządzono mobilizację i po krótkich walkach zlikwidowano „Republikę Komaniecką”. Rozproszone oddziały „Republiki” zasiliły oddział w Cisnej. Walki trwały z różnym nasileniem całą zimę, z wyjątkiem Chyrowa, gdzie walki ustały. W tym czasie Ojciec wrócił bronić własnego domu.
Dopiero w połowie maja, po przełamaniu frontu na odcinku Chyrów-Felsztyn, siły ukraińskie z Cisnej i Lutowisk przeprowadziły swoją koncentrację w Ustrzykach Górnych, skąd przeszły na teren Czechosłowacji. Władek po rekonwalescencji uciekł z domu i poszedł na Przemyśl. Po sześciu dniach nasi go zdobyli, na dworzec wjechał pociąg pancerny „Paderewski”, a stryj Władek wsiadł do niego i próbował nim dotrzeć do Lwowa. Ze Lwowa już niedaleko było do rzeki Zbrucz, za którą przepędzono ostatnie oddziały Ukraińskiej Armii Halickiej, przyłączając całą Galicję Wschodnią do Polski w sierpniu 1919 r., na co już wcześniej zgodziła się Rada Najwyższa w Paryżu.
W jednej z nowszych publikacji dotyczących historii naszego terenu znalazłem bilans strat poniesionych przez obie strony wojny polsko-ukraińskiej z lat 1918-1919: straty polskie sięgały 10n000, a ukraińskie 15 000 ofiar.
PS. Po latach odnalazłem informacje, że Stryj Władysław jako podchorąży był dowódcą artylerii pociągu pancernego „Groźny”, z którym walczył z bolszewikami pod Olewskiem. Później dowodził artylerią pociągu pancernego „Odsiecz II”, biorąc udział w walkach pod Lwowem i na Wołyniu. Wreszcie pociąg pancerny „Paderewski” – utworzony 10.11.1919 r. we Lwowie, do akcji bojowej wszedł 29.11.1919 r. Dowódcą do marca 1920 był por. Włodzimierz Adamowicz, później por. Jan Lissan. Dowódcą artylerii był por. Władysław Mołodyński. Jako oficer artylerii wziął udział w bitwach pod Wołominem i Dębami wielkimi, a następnie w ofensywie na Siedlce, Białystok oraz w bitwie o Grodno; bił się z Litwinami pod Turmontem i Lejpunami. Za: Polska broń pancerna 1918-1939 [w:] www.derela.republika.pl/brpanc.html

 

autor: Witold Mołodyński