Twórczość dwóch niezwykle zdolnych artystek stała się pretekstem do spotkania ze sztuką w Ustrzyckim Domu Kultury. Pod koniec listopada obył się tam wieczór autorski pisarki Edyty Wilk i piosenkarki oraz kompozytorki Patrycji Stockinger.
Niezwykły tytuł spotkania zaintrygował gości, którzy zjawili się na spotkaniu w Ustrzyckim Domu Kultury. Jak się okazało wymyśliły go same autorki. Edyta pierwszą częścią nawiązała do swoich noweli „W domach z betonu”, które opowiadają o życiu w blokowisku, a Patrycja do piosenek, które opowiadają o bieszczadzkiej przyrodzie i ukojeniu jakie w niej znajduje.
Bo kocham ludzi…
Edyta Wilk mieszka w Sanoku. Pracuje w redakcji Tygodnika Sanockiego, a w czasie wakacji jest przewodnikiem w sanockim skansenie. Najpierw zaczęła pisać bloga o swoich dzieciach, których ma trójkę. Został on doceniony, bo w 2011 roku, została nagrodzona tytułem „Najlepszej Matki Pisarki”.
- Następnie zaczęłam pisać o ludziach, którzy mnie otaczają - mówiła podczas spotkania w UDK Edyta. - Każdy człowiek jest dla mnie wielką inspiracją. Liczy się każdy z nich, każdy kogo spotykam na swoje drodze. Ja po prostu kocham ludzi - podkreślała.
Do każdego ze swoich opowiadań jest przywiązana emocjonalnie. Pamięta gdzie powstało, i jakie emocje jej wtedy towarzyszyły. Skupia się w nich głównie na kobietach, opisując ich zmagania z życiem, walkę o miłość czy godność.
Twórczość Edyty najbardziej znana jest z cyklu „W domach z betonu”, który został doceniony m.in. przez redakcję Onetu. To opowieść bazująca na jej życiu, opowieść o życiu w bloku. Każdym opowiadaniem czytelnik otwiera inne drzwi i trafia do innego mieszkania, do ludzi i do historii, którą pisze ich życie.
Edyta literami szkicuje i zapisuje rzeczywistość. Ale w UDK można zobaczyć też jej prace plastyczne - szkice wykonane ołówkiem i węglem.
Śpiew i muzyka
Osiemnastoletnia ustrzyczanka Patrycja Stockinger, swój mini recital rozpoczęła nostalgiczną pieśnią o Bieszczadach i grą na ukulele. To piękna, młoda dziewczyna o mocnym, przeszywającym głosie. Pochodzi z muzykalnej rodziny, a miłość do śpiewu zaszczepiły w niej babcia i prababcia.
- W moich piosenkach bardzo często nawiązuję do bieszczadzkiej przyrody, która jest piękna i daje mi ukojenie w czasie trudniejszych chwil - mówiła.
Swoją przygodę muzyczną zaczęła w szkolnym chórze, w ustrzyckiej „jedynce”. To tam powoli kształtowała się jej pasja. Z biegiem czasu, do swojego repertuaru dołączyła grę na gitarze, którą doskonaliła w Grupie Gitarowej Ustrzyckiego Domu Kultury. Śpiew i gra na gitarze zaczęły tworzyć harmonijną całość, dzięki czemu zaczęła komponować własną muzykę.
- Inspirację do moich piosenek znajduję w miłości do natury i w osobistych przeżyciach. Teraz kiedy mam już osiemnaście lat widzę, że to jest coś, co bezwątpienia chcę nadal robić w życiu - mówiła.
Patrycja chce by jej nastrojowa i nostalgiczna muzyka dawała ukojenie. Pozwalała się nam się zatrzymać, odstresować i na nowo połączyć z naturą. - Piosenkami jest mi też łatwiej przekazać to co chcę powiedzieć. Mogę w nich uciec od problemów i coś w czym mogę wyrazić siebie – mówiła o swojej twórczości.
Zdjęcia: Andrzej Górski/UDK