Ustrzyki Dolne
piątek, 4 września 2015

Wspominali „kapeluszowego kowboja”

Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski

W czwartek 3 września w Bieszczadzkim Domu Kultury w Lesku, odbył się wernisaż wystawy prac Andrzeja Wasielewskiego znanego lepiej jako Jędrek Połonina. Wystawa została zorganizowana w związku z dwudziestą rocznicą śmierci artysty.

Jędrek Połonina był artystą multidyscyplinarnym, zasłynął jako rzeźbiarz, malarz, rysownik, ale także jako poeta i bard. Był również najsłynniejszym „bieszczadzkim zakapiorem”. Swoją popularność zawdzięczał osobowości, stylowi życia jaki prowadził oraz kowbojskiemu image. Jak mówi Andrzej Potocki - To on był pierwszym bieszczadzkim kowbojem. Sam dziennikarz zrealizował w 1992 roku film o Połoninie zatytułowany „Kapeluszowy kowboj”, gdyż jak pisze w swojej najnowszej książce „Dzikie Pola Socjalizmu czyli Kowbojskie Bieszczady”: „Kiedy robiłem w 1992 r. mój pierwszy telewizyjny film, będący jednocześnie pierwszym zrealizowanym w rzeszowskim oddziale TVP, Jędrek wystąpił w jakimś zdezelowanym szmaciaku, a i koń był podróbką mustanga, ot zwyczajna szkapa babci Tekli z sąsiedztwa. Film zatytułowałem „Kapeluszowy Kowboj”, bo w tamtym czasie z tej całej bieszczadzkiej przygody życia ostał mu się już tylko któryś z kolei byle jaki kapelusz.”

Sam Potocki pojawił się na wernisażu, gdzie wspomniał swego przyjaciela, a zaraz po tym odbył się pokaz wszystkich materiałów filmowych, zrealizowanych przez dziennikarza na przestrzeni wielu lat na temat Jędrka. Po pokazie filmu Andrzej Potocki wyraził nadzieję iż za kolejne dziesięć lat, ludzie dalej będą pamiętać o Jędrku Połoninie, oraz o jego twórczości. Kolejnym punktem wernisażu był mini koncert Adama „Łysego” Glinczewskiego, który również wspomniał swoje dwa spotkania z Wasielewskim. Następnie wszyscy zgromadzeni udali się do sali wystawowej aby podziwiać dzieła artysty. Na wernisażu nie zabrakło również innych bieszczadzkich twórców, oraz rodziny i znajomych Jędrka, którzy w melancholijnym nastroju wspominali swoje spotkania z nim.

Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
Wspominali „kapeluszowego kowboja”<br/>fot. Konrad Ulanowski
fot. Konrad Ulanowski
autor: Konrad Ulanowski


powiązane artykuły: