Zakończenie remontu świetlicy wiejskiej i remizy OSP, oświetlenie wsi, podłączenie światłowodu i dokończenie remontu drogi powiatowej – to najważniejsze potrzeby mieszkańców Zawadki.
Zawadka od Ustrzyk Dolnych znajduje się ok. 25 km. Wieś liczy ok. 170 mieszkańców, a sołtysem, już druga kadencję jest Alina Bodnar. Jak mówi sołtyska ludzie w Zawadce żyją przeważnie z pracy w lesie, a część z nich dojeżdża do pracy do Ustrzyk.
- Drogę mamy dobrą, nie możemy narzekać. Brakuje nam tylko ok. 500 m asfaltu, o które już od dłuższej chwili prosimy starostwo powiatowe. Na razie bez odzewu. Pan wicestarosta obiecał, że nam chociaż dziury przed zimą załatają, ale na razie nic się nie dzieje. Ta „dziura” w drodze jest bardzo kłopotliwa, bo mieszkający przy tym fragmencie drogi mieszkańcy narzekają, że jak ciężki samochód wpadnie w dziurę, to aż się szyby trzęsą - mówi oprowadzając nas po wsi Alina Bodnar. – Nasza wioska jest bardzo rozciągnięta i kolejna droga, gminna, prowadzi przez Stańkową do Ropienki. Tam w tym roku poszły inwestycje i mamy obiecane, że w przyszłym zostanie zrobiona kolejna część drogi.
Mieszkańcy Zawadki ufają swojej sołtys i chociaż ona sama chciała, aby w rozmowie z „Gazetą Bieszczadzką” wzięła udział cała Rada Sołecka powiedzieli, że zrobi to sama najlepiej. - Trzeba przyznać, że mieszkańcy są zaangażowani w życie wsi. Na zebrania sołeckie przychodzi od 15 do 30 osób, mogłoby być więcej, ale wiem, że to nie najgorzej jak się patrzy na inne wioski. Mieszkańcy o zebraniu zawsze są zawiadamiani, najczęściej wieszam informację na tablicy lub przekazuję „pocztą pantoflową”, bo we wsi nie ma zasięgu komórkowego i internetu. Rozmawiałam z firmą Transmitel, aby podłączyli nam światłowód, ale na razie nie ma odzewu. Możliwe, że nie opłaca im się inwestować w naszą wioskę, bo wieś rozległa a mieszkańców niewielu. Szkoda, bo widzę po młodych ludziach, że ten światłowód, to byłby dobry pomysł i tego tu nam brakuje by wieś ożywić – mówi sołtyska.
Zawadka położona jest w malowniczym terenie. Na początku XV w. należała do Mikołaja Czeszyka. Pierwsza wzmianka o wsi, położonej u podnóża pasma Chwaniów w górach Sanocko-Turczańskich, pochodzi z roku 1508. Kiedyś we wsi mieszkało więcej ludzi, jak wspomina mąż pani sołtys było nawet z 300 gospodarstw, większość jednak została spalona podczas Akcji Wisła. Wieś leży w pięknej, rozległej dolinie, a przy większości gospodarstw znajdują się stawy hodowlane z karpiami i pstrągami. Niestety agroturystyk jest tu nie wiele, raptem trzy. – Turystom się tu u nas podoba, jednak brakuje im Internetu i zasięgu telefonów – mówi sołtyska.
W Zawadce już nie ma szkoły, bo we wsi zostało niewiele młodych osób, a dzieci jest ok. 30 i w tygodniu dojeżdżają do szkoły w Ropience. Jest natomiast świetlica wiejska, całkiem spora, która obecnie znajduje się w remoncie. – Wymieniliśmy okna, wstawiliśmy nowy piec, postawiliśmy przybudówkę, zrobiliśmy nowe łazienki i wymieniliśmy drzwi do garażu przy remizie, która sąsiaduje ze świetlicą. Prace mają się zakończyć w tym roku, a w przyszłym roku będziemy powoli wykańczać w środku. Chcemy też napisać projekt o dofinansowanie – może z programu „Działaj Lokalnie” Fundacji Bieszczadzkiej i zagospodarować otoczenie świetlicy, bo na ten cel pieniędzy z Funduszu Sołeckiego nam nie wystarczy. Myślimy też o zagospodarowaniu terenu pod boisko sportowe - dodaje Alina Bodnar.
Fundusz Sołecki Zawadki wynosi 13 tys. zł. – Dobrze, że gmina nam pieniędzy dołożyła, bo pieniądze z funduszu poszły na drogę do cmentarza i oświetlenie, a i tak nie starczyło na wszystko. Na szczęście jestem po rozmowie z burmistrzem, który obiecał, że nam pomoże w tym temacie i oświetlenie pomału się zrobi – dodaje sołtyska. Alina Bodnar dodaje, że mieszkańcy wsi z działalności burmistrza są zadowoleni. – Nie tylko my, ale i inni mieszkańcy wiosek. Od dwóch lat widać, że coś się u nas w gminie dzieje, coś się zmienia. Każda wioska coś dostaje i ludzie to doceniają.
